Już ponad sto osób zginęło w ciągu tych wakacji na polskich drogach. Jaka jest tego przyczyna? Co zrobić, by tragedii było jak najmniej? Czy wysokość mandatów ma wpływ na to, jak zachowujemy się na drodze? O tym Artur Kiełbasiński rozmawiał z Gościem Dnia Radia Gdańsk – Rafałem Ziółkowskim, specjalistą od bezpieczeństwa ruchu drogowego, podinspektorem policji w stanie spoczynku i szefem komisji BRD gdańskiego PZMot.
– Co roku jak mantrę powtarzamy kierowcom zasady bezpieczeństwa, jednak cały czas obserwujemy nadmierny pośpiech. To chyba jest spowodowane zbyt krótkimi wakacjami. Jeśli ktoś ma jeden czy dwa tygodnie urlopu, to cały czas się spieszy. A pośpiech przełożony na drogę równa się nadmiernej prędkości. Tragiczność i skutki wypadków są spowodowane właśnie nadmierną prędkością. Obrażenia wielonarządowe ciała nie dają lekarzom szansy na uratowanie. W ostatnich 30 dniach 13 osób zmarło w szpitalu, bo mimo że zostały tam szybko przewiezione, to nie było możliwości ich uratowania – powiedział Rafał Ziółkowski.
– Praw fizyki nie da się oszukać. Jeśli ktoś się bardzo śpieszy, to nie myśli o tym, że pas bezpieczeństwa przy większej prędkości niż 120-150 km/h, nie pomaga uratować mu życia, tylko wszystko ulega zmiażdżeniu. Tak samo poduszki powietrzne. Jeżeli pasy są niezapięte, poduszki same z siebie nas nie uratują, a może pogorszą stan. Trzeba wiedzieć, że tak szybko, jak porusza się samochód, tak samo my jesteśmy wprawieni w ruch. Jeżeli samochód jest nagle zmuszony uderzyć w stałą przeszkodę, to my też musimy się gdzieś zatrzymać, więc wewnętrzne narządy się rozbijają, ulegają zniszczeniu i medycyna jest bezradna – dodał Gość Dnia.
Artur Kiełbasiński stwierdził, że „inflacja zjadła efekt mandatów”. Przypomniał, że obecnie obowiązująca siatka cenowa powstała w 1997 roku. Wtedy maksymalny mandat, czyli 500 zł, był w okolicach płacy minimalnej. Teraz ta ostatnia wzrosła niemal czterokrotnie, a taryfikator mandatów jest od lat niezmieniony.
– Jeśli chodzi o wysokość mandatów, to w Skandynawii, w Unii Europejskiej, płacimy w euro cztery razy więcej. Polacy nie płacą więc tam mandatów, tylko jeżdżą bezpiecznie, trzymają dystans między pojazdami, nie przekraczają prędkości, patrzą na znaki drogowe, żeby nie złamać przepisów, są uważni. Kara musi być cztery razy większa i wtedy być może się skończy to, co się dzieje – ocenił Rafał Ziółkowski.