Mistrzostwo dla Legii, Puchar dla Cracovii. Lechia o jedną pozycję w lidze i jedno pucharowe zwycięstwo od Ligi Europy. Aż trzy degradacje pomorskich drużyn: Arki, Chojniczanki i Gryfa Wejherowo. Dawno nie było z naszej perspektywy tak słabego sezonu. – Nie wszystko da się zrzucić na koronawirusa – mówi w radiowej „Dogrywce” prezes Pomorskiego ZPN Radosław Michalski.
W finale wojewódzkim Pucharu Polski Jaguar Gdańsk miał zagrać z Radunią Stężyca. W półfinałach czwartoligowy Jaguar wygrał z trzecioligowym Bałtykiem Gdynia 4:3. Wszystkie cztery gole strzelił dla Jaguara Szymon Rychłowski. Z rozdartym sercem oglądał spotkanie Jacek Paszulewicz – prezes Bałtyku i dyrektor Jaguara w jednej osobie.
W drugim półfinale Radunia wygrała z Kaszubią Kościerzyna 2:0, ale ktoś w Stężycy źle policzył żółte kartki wychowanka Akademii Piłkarskiej Lechii – Janka Kopani – i wynik zweryfikowano jako walkower dla Kaszubi.
Zatem 5 sierpnia w Brusach w finale wojewódzkim zmierzą się Jaguar i Kaszubia.
SŁABY SEZON
Degradacje Arki, Chojniczanki i Gryfa Wejherowo sprawiły, że bilans sezonu 2019/20 z perspektywy Pomorza nie jest dobry. Awans do finału Pucharu Polski Lechii to znaczące osiągnięcie, ale jak zwykł mawiać zdobywca trofeum, trener Cracovii Michał Probierz, „finału się nie gra, finał się wygrywa”. Z pewnością porażka w pierwszej rundzie boli mniej niż przegrany finał.
W grze pozostaje jeszcze Bytovia, rywalizująca w barażu o 1. ligę. 28 lipca zagra z Resovią. Jak wygra, to rozegra mecz o awans z lepszym z pary GKS Katowice – Stal Rzeszów. To spotkanie odbędzie się 31 lipca o 17.30. Gospodarzem ma być wyżej notowana drużyna po sezonie zasadniczym.
– Koronawirus sprawił, że każdy może w 2 lidze wygrać z każdym. W ostatniej kolejce Widzew przegrywa u siebie ze Zniczem Pruszków, ale Katowice nie potrafią tego wykorzystać i tylko remisują z Resovią. Przygotowania do wznowionych rozgrywek zostały zakłócone i wiele do powiedzenia ma przypadek. Zatem dobry wynik w Bytowie to przepustka do 1 ligi – podsumował Radosław Michalski.
DAWNO NIE BYŁO TAKIEGO FINAŁU
Przed rokiem najbardziej emocjonujące momenty finałowego meczu pomiędzy Lechią a Jagiellonią dotyczyło analiz VAR. Obejrzeliśmy jednego gola, na którego potwierdzenie też trzeba było poczekać. W Lublinie obejrzeliśmy 5 goli i bardzo emocjonujące, trwające 120 minut widowisko.
– Kiedy Lipski strzelił gola na 2:1 i do końca pozostawało tylko 5 minut, pomyślałem, że Lechia dowiezie ten wynik. Utrzymanie korzystnych rozstrzygnięć to przecież specjalność naszej drużyny. Niestety tym razem się nie udało. Podobnie jak z rzutami karnymi, od których także dzieliło nas kilka minut dogrywki – kończy gość radiowej „Dogrywki”, Radosław Michalski.
Posłuchaj całej rozmowy
Włodzimierz Machnikowski