Pierwsza rozprawa przeciwko osobom, które obaliły pomnik ks. Henryka Jankowskiego, miała odbyć się dziś, jednak przeniesiono ją na bliżej niesprecyzowany termin. „Solidarność” na swojej stronie internetowej wyraziła jednak obawy w tej sprawie. – Czy można liczyć na sprawiedliwy wyrok, jeżeli już sąd wypowiedział się merytorycznie po stronie oskarżonych? – czytamy w artykule.
21 lutego 2019 roku około godziny 3:00 pomnik ks. Henryka Jankowskiego został przewrócony przez trzech mężczyzn. Cała akcja została również nagrana i opublikowana w internecie. Następnie sprawcy zostali zatrzymani przez policję. Teraz, po półtora roku, staną przed sądem.
„W ostatnim czasie mnożą się akty wandalizmu lewackich środowisk, skierowane przeciwko symbolom, a przede wszystkim pomnikom ważnym dla tożsamości narodowej. Jedną z przyczyn wzrostu tych agresywnych zachowań jest brak zdecydowanej reakcji ze strony wymiaru sprawiedliwości” – czytamy na stronie solidarnosc.gda.pl. „Przykładem może być sposób postępowania Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe w Gdańsku wobec sprawców zniszczenia pomnika ks. Henryka Jankowskiego”.
„BRAKI DOCHODZENIA”
Trzy miesiące po tym, jak do sądu wpłynął akt oskarżenia przeciwko mężczyznom, sędzia Małgorzata Uszacka zwróciła sprawę Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Śródmieście. Powodem miało być „uzupełnienie istotnych braków dochodzenia”. Według niej prokuratura nie przedstawiła obiektywnych dowodów, dotyczących wysokości szkody, powstałej na skutek działania oskarżonych.
W sprawie była jednak mowa o szkodach – w sprawie zeznawali świadkowie, a także został załączony kosztorys wraz z fakturami za naprawę pomnika. Kwota wynosiła 30 000 zł. W ocenie sądu budziła ona jednak wątpliwość.
MOŻLIWE UMORZENIE
W postanowieniu czytamy, że Parafia pw. św. Brygidy zobowiązana jest wyłącznie do dbania o czystość i konserwację pomnika i nie przysługują jej żadne prawa z nim związane. Co to może oznaczać? Brak pokrzywdzonego mógłby skutkować umorzeniem postępowania.
„Odesłanie aktu oskarżenia do prokuratury z uzasadnieniem, zawierającym dziwne wątpliwości, może budzić obawy, że Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe opowiedział się w niniejszym postanowieniu zdecydowanie po stronie oskarżonych” – czytamy na stronie „Solidarności”.
BŁĘDNA OCENA MATERIAŁU DOWODOWEGO?
Postanowienie zaskarżył prokurator Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście. Według niego decyzja sądu wynika z błędnej oceny materiału dowodowego. Sąd wyższej instancji nie podzielił argumentacji sędzi Uszackiej, uchylając wydane przez nią postanowienie i przekazał sprawę do dalszego prowadzenia Sądowi Rejonowemu Gdańsk-Południe w Gdańsku.
Tymczasem, w pierwszej rozprawie przeciwko sprawcom, składowi sędziowskiemu będzie przewodniczyć właśnie sędzia Małgorzata Uszacka.
CZY WYROK BĘDZIE SPRAWIEDLIWY?
„W pewnym sensie już wypowiedziała się w merytoryczne sprawie, podważając ustalenia prokuratury, z czym nie zgodził się sąd wyższej instancji. Rodzi się pytanie, czy pani sędzia nie powinna wyłączyć się z orzekania w tej sprawie?” – pyta „Solidarność” na stronie.
Jak czytamy w artykule, może to być przypadek, opisany w art. 40 pkt 7 k.p.k. „Sędzia jest z mocy prawa wyłączony od udziału w sprawie, jeżeli: brał udział w wydaniu orzeczenia, które zostało uchylone”. Przepis ten ma na celu przede wszystkim wyeliminowanie możliwości sugerowania się sędziego treścią poprzednio wydanego przez siebie orzeczenia.
oprac. ako