Wzrastają wynagrodzenia, ale zatrudnienie nie wraca do poprzedniego poziomu. „Widać, że wiele sektorów gospodarki się podnosi”

Paradoks na rynku pracy. Przeciętne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wzrosło o prawie 4 proc., natomiast jeżeli spojrzymy na poziom zatrudnienia, to jest ono niższe niż przed rokiem. Czy to oznacza, że wychodzimy z zapaści koronawirusowej? Czy może powinniśmy się niepokoić niskim poziomem zatrudnienia?

O tym rozmawialiśmy w audycji Ludzie i Pieniądze. Gośćmi Artura Kiełbasińskiego byli Dorota Sobieniecka-Kańska z Gdańskiego Klubu Biznesu oraz Rafał Dadej z Ambition Group.

– To, co nas spotkało, to nie była jakaś amplituda, tylko bardzo poważna anomalia. Widać, że wiele sektorów gospodarki się podnosi. Można mówić o branżach, które wróciły do normy albo nawet przegoniły plany obrotowe czy też produkcyjne. Widać, że najgorszy czas mamy za sobą i wiele branż się podnosi. Natomiast warto zwrócić uwagę, że w ślad za tym nie idą wzrosty wynagrodzeń. To nie powinno dziwić, bo zwiększanie obrotów nie oznacza odrobienia wielomiesięcznych strat – komentował Rafał Dadej.

– Niepokojące jest to, co się dzieje w małym biznesie. Nie czekamy na czarnego łabędzia, on już nadpłynął. Największy problem polega na tym, że nie wiemy, co będzie i jak to się skończy. Nie mamy żadnych algorytmów ani doświadczeń. Możemy się tylko kierować intuicją. To nie jest koniec pierwszej pandemii, to nie jest też koniec pierwszej fali problemów z zatrudnieniem. To dopiero się zaczyna – podkreślała Dorota Sobieniecka-Kańska. 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj