Poniemiecki jacht z lat 30. klasy Jolenkreuzer został wypożyczony na potrzeby filmu „Nóż w wodzie” w 1961 roku i przechrzczony na filmową „Christine”. Po wojnie przejęty przez władze PRL, gdzie otrzymał nazwę „Rekin”. Najprawdopodobniej zbudowany został w stoczni niemieckiej nad jeziorem Święcajty przed wojną, jeszcze w 1936 roku. Właściciel stoczni i tamtejszego tartaku Georg Tepper był miejscowym właścicielem ziemskim, pasjonatem żeglarstwa zwłaszcza lodowego. Jachty takie jak rekin budowali miejscowi szkutnicy. To tam powstawały najpiękniejsze jednostki.
Dzisiejsza historia jachtu nie jest jednak budująca. Stoi w dawnym Almaturze- Ośrodku Zrzeszenia Studentów Polskich. Dziś to już prywatna spółka „Oczy Mazur”. Film, w którym zagrał piękny mahoniowy jacht – znają dobrze mieszkańcy grodu nad Kisajnem. Zwłaszcza, że produkcja otarła się o filmowego Oskara w 1963 roku.
NA POSZUKIWANIA JACHTU
Nasza reporterka Anna Rębas próbuje odszukać jacht z filmu „Nóż w wodzie”. W hangarze, nad brzegiem jeziora Kisajno, znalazła stojącą na drewnianym podeście jednostkę. Jachtem opiekuje się obecny właściciel, kiedyś szef Almaturu Marek Winiarczyk. Niestety, stan jachtu ocenia jako krytyczny.
Winiarczyk tego lata opowiada o tej historii już z perspektywy kilkudziesięciu lat walki o uratowanie „Rekina”. Jego losem próbował zainteresować władze miasta, słynnych producentów filmowych, a nawet samego reżysera Romana Polańskiego. Niestety koszt remontu to około 800 tysięcy złotych. Nikt nie ma takich pieniędzy na remont przegniłego jachtu.
DLACZEGO AKURAT MAZURY?
Historię filmu Romana Polańskiego można poznać bliżej także dzięki Stowarzyszeniu „Wspólnota Mazurska”. Cyklicznie organizują spotkania, od niemieckiego Lótzen, do polskiego Giżycka. Szef wspólnoty Krzysztof Kossakowski wyjaśnia, dlaczego Roman Polański zdecydował się na umieszczenie akcji filmy właśnie na mazurskich jeziorach i na jachcie „Rekin”.
KAWIARNIA „NÓŻ W WODZIE”
– Pomysłów na ożywienie legendy „Noża w wodzie” było wiele – opowiada Krzysztof Kossakowski. Miała być w mieście kawiarnia, ale pomysł upadł wiele lat temu. Na Mazurach Polański bywał wielokrotnie, także sam żeglował. To też na planie filmu stwarzało dodatkowe komplikacje, ponieważ dużo wiedział o żeglowaniu i o żeglarskich umiejętnościach aktorów – dodaje.
Grający głównego bohatera Leon Niemczyk musiał nauczyć się podstaw żeglarstwa. A i tak wszystkie jego poczynania kontrolował ukryty w kabinie konsultant do spraw żeglarskich, ówczesny dyrektor Centralnego Ośrodka Sportów Wodnych, Ryszard Douillet.
PROBLEMY ZE SCENARIUSZEM
Pierwotnie zespół filmowy pod wodzą Polańskiego, ze względu na treść scenariusza, nie dostał zgody na realizację filmu. Polański opowiedział historię niewygodną dla władzy, jednocześnie nie mówiąc nic o bieżących problemach ówczesnej Polski. Scenariuszowi autorstwa Jerzego Skolimowskiego zarzucano, że jest o niczym. Nie mówił o stosunku do klasy robotniczej, nie zawierał wartości socjalistycznych.
Opowiadał prostą ludzką historię, która dzieje się w ciągu 24 godzin na jachcie między trójką bohaterów. Uniwersalne pragnienia, sceny które były czytelne dla widzów na całym świecie. No i genialna muzyka.
– Komeda-Trzciński pisał ją właśnie w Giżycku. Miłość, samotność, wielka woda, wielka ambicja. Trzy osoby zmagające się ze sobą i swoimi namiętnościami na kilku metrach niewielkiej łódki – opowiada Krzysztof Kossakowski.
Łódź stoi obecnie w mazurskiej hali, nad brzegiem jeziora, gdzie kiedyś kręcono kadry do filmu. Teraz to własność prywatna. Należy do Marka Winiarczyka, dawnego dyrektora Almaturu.
Dziś Almatur zmienił nazwę na „Oczy Mazur”. Marek Winiarczyk na temat Rekina – czwartego bohatera filmu „Nóż w wodzie” – powiedział już wszystko. Najbardziej żałuje tych wszystkich rozmów i składanych mu obietnic, dotyczących rekonstrukcji Rekina. Z żalem otwiera hangar, gdzie stoi filmowy Rekin.
WŁADZE GIŻYCKA NIECHĘTNE NA ODBUDOWĘ
Mazurska spółka jest zbyt biedna, by odbudować jednostkę. Poszukiwanie sponsorów na renowację tego najsłynniejszego rekwizytu na razie zakończyło się niepowodzeniem. Władze miejskie raczej nie są zainteresowane odkupieniem „Rekina” i promowanie miasta przy jego pomocy.
Ciężko w tej sytuacji liczyć też na aktorów. Chociaż Zygmunt Malanowicz uczestniczył kilka lat temu we wspomnieniowej projekcji w giżyckim kinie. Leon Niemczyk zmarł w 2006 roku, a Jolanta Umecka, filmowa Krystyna, nie była w Giżycku po zakończeniu zdjęć do filmu i nigdy nie interesowała się losem jachtu.
Zresztą współpracę z Polańskim określiła jako dramat. Bała się reżysera i nie lubiła pracy na planie filmowym. Polański wypatrzył ją na basenie, gdy była studentką czwartego roku Akademii Muzycznej w Krakowie, ale stosunki z reżyserem w wywiadach wspomina jako koszmarne.
FILM WYŚWIETLANY PODCZAS ŚWIĄT
W Giżycku niewiele osób pamięta tamte czasy. Szef Miejskiej Bazy Sportów Wodnych Wojciech Caban, mistrz żeglarski z 1974 roku, opowiada o filmowych planach z sentymentem. Choć jak przyznaje, dawnych Mazur już nie ma. Film „Nóż w wodzie” widział wielokrotnie. Zawsze w drugi dzień Świąt Wielkanocnych zaprasza żeglarzy do nowej „bazy”, gdzie go wyświetla.
– Nikt nie ma dość. Możemy to uznać za fenomen. Nie wiem, co jest w tym filmie takiego, że się nam nie nudzi – śmieje się Caban. – I nie znudzi się – zapewnia.
NASTOLATKOWIE, KTÓRZY POMAGALI NA PLANIE
Żeglarze Mieczysław Konarzewski i Tadeusz Niewiadomski, mieszkańcy Giżycka, mieli kilkanaście lat, gdy kręcono „Nóż w wodzie”. Uczestniczyli we wszystkich dniach zdjęciowych, pomagali na planie, rozmawiali z aktorami i jak przyznają, podpatrywali Umecką.
Posłuchaj całego reportażu Anny Rębas:
Anna Rębas/mm