Ponad połowa pracowników banków przyznała w anonimowym sondażu, że zdarzyło się im zaproponować klientom produkt, który nie był dla niego odpowiedni. Badanie przeprowadził bankier.pl. Motywacja takiego działania była prosta – chęć otrzymania premii i konieczność zrealizowania planów sprzedażowych. Jak się bronić przed wciskaniem konsumentom ryzykownych niepotrzebnych produktów finansowych? Gdzie się podziała jakość obsługi w tego typu firmach?
Między innymi o tym rozmawialiśmy w audycji Ludzie i Pieniądze. Gośćmi Iwony Wysockiej byli Joanna Staniszewska, prezes Youll.pl oraz Piotr Urbańczyk, prezes BEST TFI.
– To jest kwestia podstaw. Celem banków jest zarabianie pieniędzy, to ma przełożenie na system funkcjonowania. Wtórną kwestią jest klient, który ma być „dojną krową”. Niewiele bank obchodzi jego interes. Gdyby się okazało, że zmieniamy paradygmat i dodajemy do tego elementy, które zaczynają istnieć w gospodarkach wysokorozwiniętych, czyli tzw. dobrostan, dobrobyt. Chodzi o świadomość banków, że dobrobyt klienta, jest ich dobrobytem. Gdyby to zastosować, to najprawdopodobniej zmieniłyby się zasady wynagradzania – mówiła Joanna Staniszewska.
– 60 proc. robi duże wrażenie, ale to dotyczy długiego okresu. Z moich doświadczeń i doświadczeń moich znajomych wynika, że z „missellingiem” się nie spotykamy. On ma miejsce oczywiście, ale nie ma tak powszechnego charakteru, jak wynika z tych procentów. Pamiętajmy, że nie jesteśmy bez broni. Mamy dwa urzędy, do których proponuję się zwracać. Może nie działają bardzo sprawnie, ale są za to konsekwentne w swoich działaniach. Pierwszy to Urząd Rzecznika Finansowego, drugi to UOKiK – komentował Piotr Urbańczyk.