17 września 1939 roku Polska została napadnięta przez Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Z okazji 81. rocznicy tych wydarzeń rozmawialiśmy o nich na naszej antenie z pracownikami Muzeum II Wojny Światowej. Dzień zakończył się koncertem zespołu Luxtorpeda zagranym w hołdzie rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu.
Naszymi pierwszymi gośćmi byli dr Dmitriy Panto, kustosz z Działu Naukowego MIIWŚ oraz Wojciech Łukaszun, kierownik Działu Zbiorów MIIWŚ. W rozmowie z Marzeną Bakowską mówili o tym, dlaczego akurat 17 września Sowieci zdecydowali się na atak na Polskę.
– Od 1 września Polska prowadzi walkę z Niemcami. Od samego początku walki Niemcy codziennie pytają władze sowieckie, kiedy nastąpi ta interwencja, ta pomoc od wschodu, żeby jak najszybciej zniszczyć Polskę. Władze sowieckie mają swoje różne wewnętrzne sprawy do załatwienia zanim zaatakują, jedną z nich jest sprawa Japonii – mówił Wojciech Łukaszun, Kierownik Działu Zbiorów MIIWŚ.
Nz. dr Dmitriy Panto oraz Wojciech Łukaszun (Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)
– W tym czasie trwał konflikt militarny na dalekim wschodzie między Japonią a Związkiem Sowieckim. Dlatego żeby zabezpieczyć i wyzwolić odpowiednią armię do napaści na Polskę, trzeba było podpisać pakt o nieagresji między Japonią a Związkiem Sowieckim. Został on podpisany 16 września wieczorem, co pozwoliło rozpocząć atak 17 września – wyjaśnił dr Dmitriy Panto.
– Ten czas był wykorzystywany do tego, by przygotować społeczeństwo sowieckie na to, że będzie interwencja. Po 5, 7 września w prasie pojawiają się informacje na temat tego, że ukraiński i białoruski naród jest gnębiony przez polskiego pana i trzeba pójść go wyzwolić. Niejako całe społeczeństwo sowieckie zostało przygotowane przez sowiecki aparat propagandowy – zauważył Dmitriy Panto.
– Armia Czerwona nie do końca była przygotowana do prowadzenia wojny, ale realizowała decyzje polityczne władz sowieckich. Stalin w latach 30. pozbawił Armię Czerwoną wszystkich ważnych oficerów i wszystko budował na nowo. Podobnie było z uzbrojeniem. Taka armia była jednak i tak na tyle liczna, że zadała decydujący cios i uniemożliwiła dalszą walkę Wojsku Polskiemu w 1939 roku – dodał Wojciech Łukaszun.
>Posłuchaj całej rozmowy:
Naszym kolejnym gościem był dr hab. Karol Polejowski, zastępca kierownika Działu Naukowego MIIWŚ. Alicja Samolewicz-Jeglicka rozmawiała z nim o jednej z największych postaci II Wojny Światowej, czyli o rotmistrzu Pileckim. Prowadząca rozmowę przypomniała, że równo od roku przed budynkiem muzeum stoi pomnik rotmistrza.
– To oddanie hołdu jednemu z największych bohaterów walki o wolność Polski. Hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna” miało dla niego bardzo wymierne znaczenie. W to wierzył i tak wychowywał swoje dzieci. We wrześniu 1940 roku Witold Pilecki zgłosił się na ochotnika do Auschwitz, żeby od środka zobaczyć ten obóz, który wówczas Niemcy organizowali. 19 września, za dwa dni, będziemy obchodzić 80. rocznicę tego wydarzenia – opowiadał dr hab. Karol Polejowski.
– Nam dzisiaj zapewne trudno jest wczuć się w tę rolę, poczuć emocje, które musiały targać Pileckim, kiedy podejmował decyzję, że jako ochotnik pójdzie do niemieckiego obozu, gdzie była nikła szansa na przeżycie. Zostawiał żonę, zostawiał dwójkę dzieci i kierował się do miejsca, która bardzo szybko okazało się piekłem na ziemi – dodał zastępca kierownika Działu Naukowego MIIWŚ.
Posłuchaj całej rozmowy:
Nz. dr hab. Grzegorz Berendt, Z-ca Dyrektora MIIWŚ ds. Naukowych (Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)
W budynku muzeum rozmawialiśmy także o roku 1945 na Pomorzu. Naszym ekspertem był dr hab. Grzegorz Berendt, z-ca dyrektora MIIWŚ ds. Naukowych.
– Dowódcy i propagandyści sowieccy nieprzerwanie zachęcali do zażartości i bezwzględności w walce z wrogiem. W październiku 1944 roku, gdy oddziały Armii Czerwonej zbliżyły się do granic Prus Wschodnich, mówiono żołnierzom, że są u wrót matecznika zwierza, bestii, i że należy na tym terenie wziąć pomstę za zbrodnie dokonane przez III Rzeszę na terenie sowieckiej ojczyzny. Zgodnie z tymi rozkazami żołnierze Armii Czerwonej postępowali. Zarówno Gdańsk, jak i przedwojenne tereny Pomorza oni traktowali jako III Rzeszę. Zachowywali się okrutnie nie tylko w stosunku do wziętych do niewoli żołnierzy armii niemieckiej, ale również w stosunku do ludności cywilnej – opowiadał dr hab. Grzegorz Berendt.
– Mówimy o dziesiątkach tysięcy żołnierzy o różnym poziomie wykształcenia, o tzw. normalnych żołnierzach, ale też o kryminalistach z batalionów karnych, wcielonych do oddziałów liniowych. Mamy świadectwa, że jedni rozróżniali między ludnością niemiecką a słowiańską na tych terenach, a inni kompletnie nie zaprzątali sobie tym głowy Nie mieli wiedzy ani woli, by takie dylematy w swoim umyśle rozważać. Miejscowa ludność na terenach Rzeszy była dla nich ludnością wrogą, z którą można było zrobić, co się żywnie chciało, gdy dowódcy pozwalali lub nie widzieli – wyjaśnił dr hab Grzegorz Berendt.
Posłuchaj całej rozmowy:
W Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku można zobaczyć m.in. tablicę graniczną z godłem II RP, która była niemym świadkiem agresji ZSRR na Polskę w dniu 17 września 1939 roku.
17 września 1939 r. nad ranem Armia Czerwona przekroczyła granice II Rzeczpospolitej. Zbrojny atak sowietów na Polskę…
Opublikowany przez Muzeum II Wojny Światowej Czwartek, 17 września 2020
Wieczorem w gmachu Muzeum II Wojny Światowej odbył się koncert zespołu Luxtorpeda ku czci rotmistrza Witolda Pileckiego, czyli nieformalnego patrona muzeum.
– 17 września roku 1939 był ciosem w plecy młodej, zaledwie 20-letniej, odradzającej się po ponad 123 latach Rzeczpospolitej – mówił przed koncertem dr Karol Nawrocki, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej. -17 września był też – i pozostaje do dzisiaj – idealnym przykładem na sojusznicze porozumienia i partnerstwo Adolfa Hitlera i Józefa Stalina, dowódców dwóch totalitarnych państw, które były do siebie bardzo podobne, zarówno w warstwie ideologicznej i politycznej, ale też w warstwie propagandowej czy plastycznej. Polscy oficerowie po 17 września zwykli mówić, że jak po 1 września przyszło im asymilować myśl o wojnie, tak po 17 września przyszło im asymilować myśl o totalnej zagładzie.
– Gdy zastanawiam się, co by się z nami stało, gdybyśmy żyli w 1939 roku, mam świadomość, że co piąty z nas by nie żył. Tak w wyniku porozumienia dwóch totalitaryzmów została zdziesiątkowana nasza ojczyzna. Ale mam też świadomość, że jesteśmy dzisiaj reprezentantami i potomkami ludzi, którzy przeżyli to barbarzyństwo. Jesteśmy potomkami narodu, który wydał na świat takiego bohatera jak Witold Pilecki. Narodem, który kocha wolność i szanuje swoją niepodległość. Dlatego mimo tej tragicznej daty to my dzisiaj jesteśmy zwycięzcami, a symbolem tego zwycięstwa, zakpienia z dwóch totalitaryzmów jest Witold Pilecki. Dzisiaj, oddając część rotmistrzowi, wszystkim ofiarom i polskim bohaterom, powinniśmy czuć się, także dzięki temu koncertowi, jako zwycięzcy – dodał dr Karol Nawrocki.
Z uwagi na ograniczenia związane z sytuacją epidemiologiczną w koncercie mogło wziąć udział jedynie około 150 osób. Bilety rozeszły się na pniu, ale Muzeum II Wojny Światowej zadbało o to, aby każdy mógł obejrzeć wydarzenie na Facebooku.