Labradorka Lila połowę życia przepracowała w Gdańskiej Sekcji Psów Ratowniczych, teraz sama potrzebuje pomocy. Suka ma uszkodzony nerw wzrokowy i może całkowicie stracić wzrok potrzebny jej do pracy. Proces leczenia jest długi i bardzo kosztowny, a pomóc może każdy.
– Lilkę adoptowaliśmy na początku 2016 roku – opowiada Marcin Świerkosz, opiekun labradorki. – Była zaniedbana i miała sporą nadwagę. Chcieliśmy z tym coś zrobić i tak zaczęła się przygoda z sekcją psów ratowniczych. Okazało się, że ma świetne predyspozycje. Po długim szkoleniu, zdała egzamin i została profesjonalistką. „Lilaszek” jest spokojnym psem, który kocha dzieci, wodę i jedzenie. W sekcji mówimy o niej „oaza psiej miłości, spokoju i cierpliwości”.
Dotąd suka brała udział między innymi w zajęciach profilaktyki dla dzieci, festynach, konferencjach, targach. Od czterech lat jest także psim wolontariuszem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
KŁOPOTY W CZASIE TRENINGÓW
Choroba przerwała jej pracę i pasję. Pies który spędził mnóstwo godzin pracując i trenując, w ciągu kilku miesięcy z powodu choroby musiał przejść w stan spoczynku.
Początki były niewinne – właściciele zauważyli rozszerzoną, powiększoną źrenicę prawego oka. Po jakimś czasie doszły problemy z widzeniem w trakcie treningów. Lila nie była w stanie zlokalizować człowieka, z czym wcześniej nie miała kłopotu.
– Tak trafiliśmy do Kliniki Okulistyki w Olsztynie. Wstępne rozpoznanie: uszkodzenie nerwów wzrokowych. Lila musi teraz przejść szereg badań, które dadzą odpowiedź, jak bardzo uszkodzony jest jej wzrok oraz pozwolą dobrać i zastosować odpowiednie leczenie – wylicza Marcin Świerkosz.
Więcej na ten temat można posłuchać tutaj:
Zbiórka na leczenie Lilki odbywa się za pośrednictwem portalu zrzutka.pl >>> TUTAJ. Tam też jej opiekun aktualizuje na bieżąco postępy w leczeniu i diagnostyce.
Anna Moczydłowska/ako