Oczekuję jasnego stanowiska w sprawie Szadółek – mówi Kacper Płażyński. Poseł Prawa i Sprawiedliwości wystosował list z pytaniami w tej sprawie do prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz. Zwrócił w nim uwagę na to, że mimo wydanych około 45 milionów złotych na kompostownie, nie zapobiegła odorowi.
Kacper Płażyński, poseł PiS stwierdził w swoim piśmie, że kwestia zapachów zmieniła się na gorsze, bo kreślona przez mieszkańców w ramach oddolnej inicjatywy „mapa smrodu” obejmuje dzisiaj nie tylko znaczną część Gdańska, ale także niektóre dzielnice Sopotu i Gdyni.
MIMO WYDANYCH MILIONÓW
Dzieje się tak mimo setek milionów złotych wydanych na utrzymanie i modernizację zakładu w Szadółkach oraz wielokrotnych zapowiedzi władz Gdańska, że kojarzący się ze wszystkim, tylko nie z nowoczesnym europejskim miastem, smród wreszcie przestanie uprzykrzać życie gdańszczanom.
DZIESIĘCIOLECIA DYSKUSJI
Sprawa pogarszającego dobre samopoczucie (a w wielu przypadkach – także zdrowie) mieszkańców fetoru jest przedmiotem publicznej dyskusji od dziesięcioleci.
Płażyński przypomniał, że w 2013 roku śp. Prezydent Paweł Adamowicz, po wizycie w zakładzie utylizacyjnym, napisał na Facebooku: Kiedy według relacji mieszkańców zapach jest najbardziej uciążliwy, pojechaliśmy spędzić popołudnie na gdańskim składowisku odpadów. Pierwsze wrażenie: nie było żadnego zapachu. Po drugie zakład jest bardzo czysty i uporządkowany. Oglądaliśmy instalację do sortowania, którą niedawno oddano do użytku”.
Daniel Stenzel, rzecznik prasowy prezydent Gdańska, zapewnił Radio Gdańsk, że w pierwszej kolejności odpowiedź na list otrzyma poseł PiS. Potem trafi do mediów.
Maciej Naskręt