Dlaczego wzrasta liczba zakażeń koronawirusem w Polsce? Czemu Pomorze w początkowej fazie pandemii było wyraźnie poniżej krajowej średniej zachorowań, a od wielu tygodni codziennie jest w czołówce? Czy grozi nam kolejny lockdown? O tym mówił Gość Dnia Radia Gdańsk – Tadeusz Jędrzejczyk, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, ekspert ds. zdrowia publicznego. Rozmawiała Beata Gwoździewicz. – Oswoiliśmy się z ryzykiem zakażenia. Przyzwyczajenie spowodowało, że współczynnik tego, ile osób zakaża jeden chory, wzrósł powyżej jednego. Obecnie, według różnych szacunków, wynosi on od 1,3 do 1,7, czyli 10 chorych osób zakaża od 13 do 17 kolejnych – informował Tadeusz Jędrzejczyk.
– Lockdown był związany również ze szkodami – nie tylko ekonomicznymi, ale i psychicznymi, zdrowotnymi. To, że siedzieliśmy nieruchomo w domach, nie kontaktowaliśmy się z innymi, oddziaływało negatywnie na naszą psychikę. Większość krajów odchodzi od lockdownu, szukając sprytnych rozwiązań. W Anglii ograniczono godziny otwarcia pubów, żeby ludzie mogli się spotkać, ale żeby zmniejszyć ryzyko infekcji – wyliczał.
– Rzadko zdarzają się ciężkie przebiegi koronawirusa, ale one są. Widzimy to po zwiększającej się liczbie pacjentów pod respiratorami. Oczywiście ryzyko rośnie z wiekiem, ale musimy pamiętać, że każdy z nas ma inny układ odpornościowy – podkreślał.
Dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego wyjaśniał też, dlaczego na początku pandemii nasz region był na szarym końcu pod względem liczby zakażeń, a teraz w większości raportów jest w ścisłej czołówce. – Na początku przypadek sprawił, że sezon ferii zimowych w naszym województwie był nieco wcześniej niż w innych. Osoby masowo zdążyły więc wyjechać za granicę, zanim wirus był bardzo rozpowszechniony, np. we Włoszech. Wirusa z tymi osobami przyjechało więc na Pomorze dużo mniej. Teraz ten ruch wakacyjny przyjechał do nas. Pomorzanie również wyjeżdżali na wesela i inne uroczystości, na których spotykają się ludzie z różnych obszarów. Trochę więc „nadrobiliśmy”. Duży udział w roznoszeniu zakażenia mają tzw. supernosiciele. Wywodzą się spośród tych, którzy mają dużo fizycznych kontaktów z innymi ludźmi – zaznaczył Gość Dnia Radia Gdańsk.