Wystarczyło zaledwie kilka minut, by zabrać dorobek prawie 30 lat życia. Spłonęła Przystań Liliany ze Straszyna. To miejsce, w którym żyją psy rasowe. To tu odbywały się szkolenia, dzięki którym dzieci oswajały się z psami, a psy uczyły się posłuszeństwa.
Po pożarze pani Liliana i jej mąż oraz dziewięć psów i trzy koty mieszkają na 12 metrach kwadratowych. Potrzebne jest właściwie wszystko.
– Przyda się każda złotówka, kurtka czy pomoc fizyczna. Nie mamy ogrzewania. Musimy odbudować piec, a koszt to około 40 tysięcy złotych – mówi Liliana Madejska.
ZWARCIE PRZY KOMINIE?
Dramat rodziny zaczął się we wrześniu. Wtedy to pani Liliana i jej mąż pojechali na wystawę psów rasowych cztery i pół godziny od domu. W tym czasie gospodarstwem opiekowała się przyjaciółka, Marta. Z informacją o pożarze zadzwonił sąsiad. Oboje starali się w tym czasie ochronić jak najwięcej domu i zabezpieczyć zwierzęta.
– Nawet sami fachowcy, którzy przyjechali, nie wiedzieli, co się dokładnie stało. Prawdopodobnie było to zwarcie przy kominie. Zaczęło się dymić i natychmiast rozprzestrzenił się ogień. Dosłownie w ciągu kilku minut cała część mieszkalna zniknęła. Trzeba wszystko zrywać do surowych ścian i podłóg. Gdy przyjechaliśmy do domu wszystko było już ugaszone. Już dawno nie było straży – opowiada pani Liliana.
PROBLEMY ZDROWOTNE
Problemem jest także stan zdrowia małżonków.
– Mamy blisko 60 lat. Jestem po dwóch ciężkich operacjach kręgosłupa. Mam cukrzycę, osteoporozę, zespół Hortona, mąż też jest po operacji kolana. Zaraz czeka go druga. Tak zwyczajnie sami nie damy sobie rady – dodaje pani Liliana.
Zbiórka na odbudowę Przystani prowadzona jest na portalu zrzutka.pl pod tym adresem.
Więcej na ten temat można posłuchać tutaj:
Magda Manasterska/ako