Rośnie liczba zakażeń koronawirusem. Jak jesienna fala pandemii odbija się na pracy polskich firm transportowych? O tym w pierwszej części audycji „Ludzie i Pieniądze” Artur Kiełbasiński rozmawiał z Markiem Tarczyńskim, szefem Polskiej Izby Spedycji.
– W polskim transporcie nie odczuwamy jeszcze w istotny sposób skutków drugiej fali pandemii. W lipcu, sierpniu i wrześniu poprawiły się wyniki przeładunkowe portów, więcej ładunków przewieziono samochodami, było niezłe zatowarowanie magazynów. Gorzej wygląda sprawa na kolei, a zupełnie źle w transporcie lotniczym. Powiało optymizmem, który niestety w ostatnim czasie ulega wyraźnemu schłodzeniu z powodu drugiej fali. Myślę, że skutki odczujemy w połowie października. Nie przypuszczamy, że dojdzie do pełnego lockdownu, ale możemy się spotkać z różnymi regionalnymi ograniczeniami – ocenił Marek Tarczyński.
W drugiej części programu Artur Kiełbasiński, wspólnie z Mateuszem Kowalewskim z portalu gospodarkamorska.pl, próbował ustalić, czemu najnowsza jednostka dla straży granicznej zostanie zbudowana w stoczni francuskiej, a nie polskiej.
– Na pewno daje do myślenia, dlaczego oferta stoczni francuskiej jest lepsza i tańsza od oferty, która została stworzona w Stoczni Wojennej? Polska oferta była droższa i zapewniała krótszy okres gwarancyjny. Gdzieś to pokazuje słabość tych państwowych firm, które niestety przez lata niesprawnego zarządzania w pewien sposób zmutowały i są nierynkowe. Jednocześnie ważną informacją w tym przetargu jest fakt, że kadłub tej jednostki powstanie w Polsce. Więc nie dość, że Francuzi pokonali nas na naszej ziemi, to dodatkowo ten kadłub i tak powstanie u nas. To pokazuje pewien mechanizm, że te prywatne polskie firmy są konkurencyjne i są w stanie jako dostawcy oferować produkt, który może docelowo wygrywać przetargi, jednocześnie państwowa firma tych warunków nie spełnia i nie jest w stanie zaproponować wystarczająco atrakcyjnej oferty – powiedział Mateusz Kowalewski.