W sobotę rano z Wyspy Sobieszewskiej w Gdańsku wolontariusze wyposażeni w rękawice, chwytaki i foliowe worki wystartowali plażą w stronę Mierzei Wiślanej. Ich misją jest posprzątanie plaż na polskim wybrzeżu.
Na pierwszy rzut oka plaże wyglądają na oczyszczone, ale to tylko pozory. – Wystarczy wejść dalej, w kierunku wydm, by znaleźć wszystkie śmieci plażowiczów, którzy obozowali tu w sezonie letnim. Ja już podniosłam dwie butelki, foliowy woreczek i kapsel – mówi pani Ania.
– Mieszkamy na Wyspie Sobieszewskiej, zbieramy też śmieci na swojej plaży i pomyśleliśmy, że jeśli jest zorganizowana taka akcja, to też przyjdziemy pomóc – mówi jeden z mieszkańców, który zjawił się na plaży z synami i psem. Wszyscy razem pomagali w oczyszczaniu.
(Fot. Radio Gdańsk/Aleksandra Nietopiel)
ŚMIERĆ PTAKA OD JEDNEGO PETA
– Na tym odcinku od Gdańska do Mierzei głównym odpadem są opakowania takie jak jak butelki i puszki. Ale zgrozą są niestety pety – odpadki papierosowe. Jest tego mnóstwo. To taka bomba ekologiczna, która mylona jest z pokarmem przez ptaki morskie. Kiedy taka mewa czy albatros takie coś zje, to się zatruje i umrze. I tak to jest z tymi odpadami, które trafiają na plaże czy do morza – mówi Dominik Dobrowolski, ekolog i podróżnik, współorganizator akcji.
Sobotnią metę Bałtyckiej Odysei zaplanowano w Kątach Rybackich, a w niedzielę finał będzie w Piaskach.
(Fot. Radio Gdańsk/Aleksandra Nietopiel)
„Bałtycka Odyseja” wystartowała w styczniu w Świnoujściu – każdego miesiąca uczestnicy pokonywali kolejne kilometry plaż na polskim wybrzeżu, by je posprzątać. Udało się zebrać w ten sposób ponad 50 ton odpadów.
Aleksandra Nietopiel/pb