Odwoływane z dnia na dzień wesela i straty liczone w setkach tysięcy. Ten rok dla branży ślubnej to koszmar [POSŁUCHAJ]

Ten rok jest niezwykle trudny dla wielu branż. Jedną z nich jest branża ślubno-weselna. Zmieniające się z tygodnia na tydzień obostrzenia, niespodziewane kwarantanny, aż w końcu całkowity zakaz organizacji imprez w strefach czerwonych sprawiają, że pary młode muszą odwoływać swoje wymarzone przyjęcia weselne. Cierpią zarówno one, jak i wykonawcy, dla których jeden martwy sezon może oznaczać konieczność zamknięcia biznesu.
U Kariny i jej narzeczonego wszystko dopięte było na ostatni guzik. Nie zamierzali oszczędzać – to miał być najpiękniejszy dzień ich wspólnego życia. Przygotowania trwały trzy lata, zaproszonych było ponad trzystu gości. Zarezerwowali termin w wymarzonej sali, u fotografa, cukiernika, w kwiaciarni…

Swoje tegoroczne wesele przekładali trzykrotnie. Żadna z imprez nie odbyła się przez obostrzenia związane z koronawirusem.

– Trudno o większego pecha niż ten, który spotkał nas – mówi Karina Ciuchcińska. – Najpierw całkowity lockdown, później przymusowa kwarantanna, a teraz czerwona strefa. Wylaliśmy mnóstwo łez, o straconych pieniądzach nie wspomnę. W tej chwili pieniądze na zaliczki tkwią w zawieszeniu, bo ślub zamierzamy wziąć już teraz, ale na przyjęcie trzeba będzie poczekać. Do kiedy? Nie wiemy, nie ustalamy na razie nowego terminu. Nie chcemy po raz kolejny się zawieść. 

MORDOWANIE BRANŻY

Zakaz wesel to cios nie tylko dla niedoszłych nowożeńców, ale także dla tych, którzy na organizacji wesel zarabiają. Jednymi z najsilniej dotkniętymi przez kryzys w branży są sale bankietowe – niejednokrotnie duże obiekty obarczone wysokimi kredytami hipotecznymi czy kosztami dzierżawy, które na bieżące utrzymanie potrzebują tysięcy złotych każdego miesiąca. W dobie kompletnego zakazu wesel nie zarabiają ani złotówki.

– W środowisku mówi się o mordowaniu branży weselnej. Jestem w stanie się z tym zgodzić. W tej chwili leżymy rozłożeni na łopatki. Pomoc z tarczy antykryzysowej nie wystarczy, by się utrzymać, a utarg, który udało nam się zrobić late,m zapewnił nam jedynie wegetację. Niestety za coś trzeba przecież przeżyć kolejne miesiące – mówi Jarosław Nowaczyk, menadżer lokalu Godding w Sopocie.

Obecnie trwają rozmowy przedstawicieli branży ślubno-weselnej z rządem w sprawie pomocy dla przedsiębiorców dotkniętych wprowadzonymi obostrzeniami.

Posłuchaj materiału dziennikarki Radia Gdańsk:

 
 
Anna Moczydłowska
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj