Wystarczył zryw i błysk Conrado. Lechia coraz bliżej podium PKO BP Ekstraklasy

40 minut dobrej gry Lechii wystarczyło, by pokonać Śląsk Wrocław w meczu w którym stawką było 4. miejsce w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Bohaterem spotkania został brazylijski skrzydłowy Lechii Conrado, który w ciągu zaledwie połowy zdobył bramkę i zaliczył dwie asysty. Przed meczem to Śląsk miał o punkt więcej w ligowym zestawieniu i to on wydawał się w pierwszej połowie zespołem bardziej zdeterminowanym w dążeniu do zdobycia gola. Wrocławianie spuentowali ataki bramką w 20 minucie, kiedy składną akcję duetu Praszelik – Pich wykończył ten drugi.

Śląsk dominował, nie ustawał w działaniach mających dać podwyższenie prowadzenia, ale uderzeniom Piaseckiego i Picha brakowało precyzji. Do przerwy 0:1 – goście zasłużenie na prowadzeniu.

STOKOWIEC MIAŁ „CZUJA”

Trener Lechii nie zdecydował się na żadne zmiany w przerwie, choć postawa przede wszystkim skrzydłowych nie dawała drużynie z gdańska w tej odsłonie korzyści. Jak się później okazało pozostawienie na placu gry Conrado i Flavio Paixao, poskutkowało golami dla gospodarzy. W 57 minucie do bezpańskiej piłki dopadł Conrado, a że było to na 11 metrze, wystarczyło tylko precyzyjnie wybrać kierunek strzału. Skrzydłowy Lechii to uczynił, wyrównując na 1:1. Dziewięć minut później znowu akcja Conrado, tym razem lewym skrzydłem z płaskim dośrodkowaniem do Paixao. Portugalczyk czubkiem buta musnął piłkę a ta z najbliższej odległości wturlała się do bramki. Śląsk nie złożył broni – a to za sprawą indywidualnej klasy Bartłomieja Pawłowskiego. Były piłkarz Lechii na 10 minut przed końcem meczu wyrównał z rzutu wolnego strzałem pod poprzeczkę. To pierwszy gol 28-letniego pomocnika w obecnym sezonie Ekstraklasy.

ZNOWU CONRADO

Ostatnie słowo należało jednak do gospodarzy. Kałuziński z Conrado oszukali obronę Śląska, a gdy Brazylijczyk zobaczył w polu karnym niepilnowanego Łukasza Zwolińskiego, wyłożył mu piłkę którą napastnik umieścił po ziemi skierował do siatki.

Lechia zagrała dobrą drugą połowę. Śląsk zgasł po pierwszej części. W Gdańsku gospodarze wygrywają 3:2.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj