W środku kryzysu Ryanair kupuje 75 samolotów. „Nie ma popytu, a linia może wynegocjować korzystniejsze stawki”

W chińskich portach brakuje pustych kontenerów. Wydawać by się mogło, że w czasach pandemii transport jest mniejszy i kontenery powinny być dostępne. O tym, co się wydarzyło na dalekim Wschodzie, Artur Kiełbasiński rozmawiał z Bogdanem Ołdakowskim, prezesem firmy doradczej Actia Forum. W audycji także o rynku lotniczym. Linia Ryanair w środku kryzysu kupiła kilkadziesiąt samolotów. Na ten temat wypowiedział się prof. Dariusz Tłoczyński z Uniwersytetu Gdańskiego.

Pierwszym tematem programu była sytuacja w Chinach. – W wyniku pandemii zamówienia, które miały być realizowane latem, zostały przeniesione na jesień i porty europejskie się „zakorkowały”. Co za tym idzie, kontenery nie docierały na rynek chiński i Chińczycy nie mają czym załadować statków – mówił Bogdan Ołdakowski. 

Tania linia Ryanair zamówiła 75 samolotów, Boeingi 737 Max, które do niedawna były postrzegane jako niebezpieczne. Dlaczego Ryanair w tej chwili wzmacnia swoją flotę? – To nie jest pierwszy przypadek, kiedy Ryanair zamówił samoloty w trudnym dla transportu lotniczego okresie. Jest taniej, bo nie ma popytu, a Ryanair może wynegocjować korzystniejsze stawki. W późniejszym okresie przyczyni się do tego, że koszty funkcjonowania przewoźnika będą niższe – mówił prof. Dariusz Tłoczyński.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj