Czy ustalenia z unijnego szczytu można uznać za sukces Polski? Czy nie należy już obawiać się niewłaściwego wykorzystania mechanizmu tzw. praworządności? I czy przyjęte konkluzje mogą stanowić źródło unijnego prawa? O tym wszystkim Piotrowi Kubiakowi opowiadał Gość Dnia Radia Gdańsk – Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych ds. współpracy ekonomicznej i rozwojowej oraz prawa Unii Europejskiej.
– To porozumienie zostało oparte o zasady, o które od początku nam chodziło. Wprowadziliśmy tam zasadnicze ograniczenia dla nadużywania mechanizmu praworządności w sposób arbitralny, w sposób niezgodny z jego zamierzeniem. Tym była ochrona budżetu Unii Europejskiej i wczoraj potwierdzono, że mechanizm będzie używany tylko, kiedy będzie powiązanie z budżetem UE, kiedy będą występować naruszenia zarządzania budżetem, malwersacje, wyłudzenia – zaznaczył Paweł Jabłoński.
– Gdybyśmy od początku ugięli się pod presją, żeby nie wetować i zgodzić się od razu, nie byłoby tych dodatkowych gwarancji i wtedy ten mechanizm mógłby być nadużywany. To mogłoby spowodować, że wszelkie nasze decyzje mogłyby być kwestionowane jako ogólne naruszenia zasady praworządności, bo tak niektórzy lubią określać cokolwiek, co robi polski rząd. Wtedy wystarczyłoby to do uruchomienia mechanizmu. We wczorajszych konkluzjach jest bardzo jasny zapis, że samo to, że ktoś twierdzi, że doszło do ogólnego naruszenia zasady praworządności, nie wystarcza do uruchomienia tego mechanizmu – podkreślił wiceminister spraw zagranicznych.
– W trakcie szczytu Rady Europejskiej uzgodniono mechanizm, który będzie prawnie wiążący, który będzie ograniczał stosowanie tego elementu rozporządzenia w sprawie praworządności, który byłby sprzeczny z traktatami. Co do samego rozporządzenia – będziemy korzystać ze wszystkich przysługujących nam środków prawnych, zostanie złożona skarga do Trybunału Sprawiedliwości. Uważamy, że nie powinno być to w ten sposób regulowane, ale dzięki temu, co zostało wynegocjowane wczoraj, mamy gwarancję, że negatywna interpretacja nie będzie mogła Polski skrzywdzić – stwierdził Gość Dnia Radia Gdańsk.
– Nie da się przewidzieć, jak i kiedy Trybunał Sprawiedliwości wyda orzeczenie w tej sprawie. Istotne jest jednak to, że niezależnie od tego, co zrobi TSUE, mamy zapis gwarantujący to, że KE nie będzie tego rozporządzenia używać w przypadkach innych niż naruszenia finansowe. Polska jest krajem, który jeśli chodzi o rzetelność wydawania środków unijnych, plasuje się bardzo wysoko. Mamy jeden z najniższych wskaźników tych nadużyć finansowych. Możemy być spokojni, bo w naszym przypadku takiego ryzyka po prostu nie ma – zauważył.
Wiceminister spraw zagranicznych skomentował też słowa Zbigniewa Ziobry, który twierdził, że konkluzje ze szczytu nie są prawem. – Ta ocena jest błędna, a właściwie częściowa. Konkluzje same w sobie nie stanowią źródła prawa, ale w tych zawarte jest zobowiązanie Komisji Europejskiej, która będzie już prawnie zobowiązana do stosowania tych kryteriów. Gdybyśmy skupili się tylko na rozporządzeniu o praworządności, to trzeba pamiętać o tym, jak funkcjonuje system ustawodawczy w Unii Europejskiej. Nawet jeżeli dziś wywalczylibyśmy zmianę lub wycofanie się z tego rozporządzenia, to za kilka miesięcy Parlament Europejski i Rada Unii Europejskiej większością kwalifikowaną mogłyby do niego powrócić, a nawet zaostrzyć i nie mielibyśmy wtedy prawa weta. Dzięki temu, że mamy te konkluzje, które wyznaczają ramy i na dzisiaj, i na przyszłość, jesteśmy zabezpieczeni również przed tego rodzaju pułapką – stwierdził Paweł Jabłoński.