– Odwołanie przetargu na sopockie molo nastąpiło po otwarciu kopert, mogła zostać naruszona nasza wartość intelektualna – mówi dyrektor Hotelu Sopot Kamil Czajkowski. Jego zdaniem, jeśli spełniłyby się pogłoski o zorganizowaniu kolejnego przetargu, konkurencja miałaby większe szanse na zwycięstwo. Miasto zapewnia, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. Odwołanie przetargu na 10-letnią dzierżawę sopockiego molo odbiło się echem w całej Polsce. Sprawa została jednak potraktowana powierzchownie. Informowano o tym, że po 29 latach obiektem przestało zarządzać Kąpielisko Morskie Sopot, a molo wraca do miasta.
Nie pytano jednak o to, co oferowali sopocianom i turystom inni z przedsiębiorców, którzy stanęli do przetargu. Nie pytano także, czy odwołanie przetargu po otwarciu kopert może mieć jakieś znaczenie w przyszłości.
KONSEKWENCJE OTWARCIA KOPERT?
Inni oferenci nie chcieli zabierać głosu w tej sprawie. Naszemu reporterowi udało się jednak porozmawiać z Kamilem Czajkowskim, dyrektorem generalnym Hotelu Sopot.
Jego zdaniem, jeśli doszłoby o kolejnego przetargu, a miasto nie wykluczało tego w rozmowach z reporterem, konkurenci mogliby znaleźć się w dużo lepszej sytuacji niż w czasie przetargu odwołanego w październiku. Dlaczego tak twierdzi i jakie są kontrargumenty miasta?
POZNAJ ARGUMENTY MIASTA I HOTELU
Zapraszamy o wysłuchania materiału Piotra Puchalskiego:
W czasie pierwszej rozmowy z reporterem tuż po odwołaniu przetargu, prezydent Sopotu Jacek Karnowski nie wykluczył tego, że miasto nie przystąpi do kolejnego przetargu „za rok”. Wszystko będzie jednak uzależnione od wielu czynników, w tym sytuacji związanej z epidemią oraz tego, jak z zarządzaniem obiektem będzie radzić sobie Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Rzecznik urzędu miasta, odpowiadając na nasze ostatnie pytania potwierdziła, że na rozmowy dot. możliwości odbycia się ponownego przetargu „jest jeszcze za wcześnie”.
Piotr Puchalski
Napisz do autora: p.puchalski@radiogdansk.pl