Matka Stefana W. zarzuca zaniedbania służbom więziennym z czasów PO-PSL. „Doprowadziły do rozwoju choroby mojego syna”

Pozostawienie Stefana W. bez odpowiedniej terapii i resocjalizacji przez służby więzienne za czasów PO-PSL miało doprowadzić do rozwoju choroby schizofrenicznej i w konsekwencji tragicznego zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Tak twierdzi matka mordercy w liście otwartym, w którym nawołuje do zwrócenia uwagi na problem opieki psychiatrycznej osób przebywających w więzieniach.


W niedzielę 13 stycznia 2019 roku, podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, Stefana W. zaatakował nożem Pawła Adamowicza. Po zadaniu śmiertelnych ciosów mężczyzna krzyczał: „Halo, halo! Nazywam się Stefan W. Siedziałem niewinny w więzieniu. Platforma Obywatelska mnie torturowała. Dlatego właśnie zginął Adamowicz”. Po zatrzymaniu biegli badali poczytalność zabójcy, ponieważ chorował on na schizofrenię paranoidalną, którą rozpoznano podczas jego pobytu w zakładzie karnym.

„MOŻNA BYŁO TEMU ZAPOBIEC”

W otwartym liście opublikowanym na portalu „Gdańsk Strefa Prestiżu” matka Stefana W. zarzuca służbom więziennym z czasów PO-PSL zaniedbania, które w jej „subiektywnym odczuciu” są „pierwotną przyczyną” tragedii, która pogrążyła „w rozpaczy dwie rodziny”.

– Można było temu zapobiec, z całą pewnością! Mój syn Stefan zachorował na schizofrenię paranoidalną, przebywając w areszcie śledczym w Gdańsku w latach 2013-2015 podczas odbywania pierwszego wyroku w jednoosobowej celi zwanej „enka”. Przebywał na tym oddziale prawie 24 miesiące i właśnie ta długotrwała izolacja przyczyniła się do wywołania choroby. Niestety, mimo postawionej diagnozy choroby schizofrenii paranoidalnej mój syn przebywał po tej diagnozie w zwykłej celi więziennej, zamiast w więziennym szpitalu – pisze Jolanta W.

SYTUACJA W WIĘZIENIACH

Matka Stefana W. zwraca uwagę na to, jak wyglądała opieka psychiatryczna nad osobami chorującymi psychicznie w polskich więzieniach.

– Mój syn nie uczęszczał na żadne sesje terapeutyczne, początkowo przyjmował leki, lecz potem, z nieznanych mi powodów, odmówił ich przyjmowania i tak naprawdę został pozostawiony sam sobie. Stawiam tezę, że atmosfera zakładu karnego, brak należytej opieki w kontekście jego choroby wpływała w znaczący sposób na rozwój schizofrenii. Ponieważ był więźniem niesprawiającym żadnych trudności, bezkonfliktowym i pozostawionym w swoim chorym świecie, jego choroba rozwijała się dynamicznie. Jestem przekonana, że deprywacja związana z pobytem w polskim więzieniu bez należytej opieki lekarskiej rozwinęła u niego objawy chorobowe, które w wyniku nieprzyjmowania leków i niepodjęcia terapii przyczyniły się do tego strasznego wydarzenia z dnia 13 stycznia 2019 roku – twierdzi kobieta.

Jolanta W. przyznaje, że jej syn odmawiał przyjmowania leków pomimo tego, iż miał je podawane, nie zapisywał się też na żadne wizyty lekarskie. – Czy naprawdę nie można było mu jednak pomóc nawet wbrew niemu samemu? Studiowałam resocjalizację i wiem, że osoby chore psychicznie przebywające w więzieniach powinny także odbywać zajęcia terapeutyczne i resocjalizacyjne, a nie tylko przyjmować leki. Właśnie terapia zajęciowa z chorym, który odmawia przyjmowania leków jest w wielu przypadkach bardzo skuteczna. A przecież nieleczona i aktywna schizofrenia paranoidalna sprawia, że człowiek nie ma żadnej kontroli nad swoimi zdolnościami poznawczymi. W wielu przypadkach pojawia się nieuzasadnione poczucie krzywdy, które właśnie obserwowałam u Stefana podczas widzeń – zauważa Jolanta W.

Kobieta zwraca uwagę, że żadna instytucja nie interesowała się kondycją psychiczną jej syna po opuszczeniu przez niego zakładu karnego. Przypomina też, że ostrzegała, iż może wydarzyć się coś złego. Nikt jednak nie zareagował w należyty – w jej opinii – sposób.

„NIEZAOPIEKOWANI” WIĘŹNIOWIE Z CHOROBĄ

Matka Stefana W. wystosowała apel do wszystkich ludzi, którzy mają bliskich chorujących psychicznie w więzieniach, z prośbą o kontakt pod adresem prisonerhelp2021@gmail.com. Chciałby zebrać materiały, które pozwolą podjąć działania w kierunku poprawy opieki psychiatrycznej nad osobami chorującymi psychicznie w polskich więzieniach.

– Śmiem powiedzieć, że takich „niezaopiekowanych” więźniów pod względem należytej opieki medycznej, bardzo często z powodów odmowy przyjmowania leków przez nich samych, jest w polskich więzieniach bardzo dużo. Rodziny apelują i nic się nie dzieje właściwego w tej sprawie, aż niestety taki nieleczony wychodzi z zakładu karnego i w niedługim czasie straszliwie krzywdzi – pisze Jolanta W.

 

Maciej Naskręt/am

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj