Choć ciężar dziko wyrzucanych odpadów maleje – koszt ich utylizacji jest coraz większy. Z Nadleśnictwa Gdańsk w ubiegłym roku służby porządkowe wywiozły ponad 50 ton śmieci, co kosztowało rekordową kwotę prawie ćwierć miliona złotych.
– To dwa razy więcej niż kosztuje utrzymanie i budowa wiat, miejsc na ogniska i rekreacji – wylicza Witold Ciechanowicz z Nadleśnictwa Gdańsk.
Jak zauważa, coraz mniejszym problemem są odpady po turystach. – To, że my na Wielkiej Gwieździe widzimy jedną torebkę śmieci, której ktoś nie zabrał, patrząc na tłumy, jakie tam są w trakcie weekendu, to dla mnie trochę optymistyczne. Problemem są śmieci, które ludzie wywożą specjalnie do lasu. Pamiętam zgłoszenie z okolic Rogulewa, gdzie ktoś po remoncie wyrzucił wielkie płyty z blachy falistej – dodaje.
W 2020 roku z terenu Nadleśnictwa Gdańsk wywieziono 54 tony śmieci, a 90 w 2019 roku. W walce z procederem pomóc mają dodatkowe fotopułapki, ale też zapowiadane podniesienie grzywny za śmiecenie z 500 do 5000 złotych.
Sebastian Kwiatkowski/pOr