Dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy o protestach: „Akcja nie była konsultowana z całym środowiskiem dziennikarskim”

Część polskich mediów protestuje przeciwko planom wprowadzenia składki od reklam. Pojawiają się dwie narracje – z jednej strony, że jest to zagrożenie dla wolności mediów. Z drugiej, że jest to protest mający na celu utrzymanie wysokich zysków dużych film medialnych i gigantów internetowych. O tym Jarosław Popek rozmawiał z Jolantą Hajdasz, dyrektor Centrum Monitoringu Wolności Prasy.

– Nie mam wątpliwości, że tutaj chodzi o pieniądze, ale na tym etapie prac to jeszcze daleka droga do tego, byśmy bili na alarm, że jest zagrożenie wolności słowa. Ten podatek uderza w gigantów, którzy nie płacą w Polsce podatków i wywożą zyski z kraju. Jeżeli mówimy, że stacja TVN ma około 500 mln zł takich dochodów, to chyba się nic nie stanie, jeśli mniej pieniędzy wywiezie. To samo dotyczy Facebooka czy Google, które mają około trzech miliardów dochodów z reklam. Ten podatek powinien być zapłacony – mówiła Jolanta Hajdasz.

– Środowa akcja: nienadawanie programów informacyjnych to jest użycie broni atomowej na wczesnym etapie tej potyczki. Moim zdaniem jest to akcja obliczona na to, by pokazać emocje w Polsce i tłumienie praworządności. W mojej ocenie to nadużycie. Inne kraje mają ten podatek, to jest dosyć logiczne, że powinien być prowadzony. Wszyscy wiemy, że giganci mają wyjątkowo uprzywilejowaną pozycję. Musimy mieć świadomość, że na tym rynku pluralizmu nie ma i nie doświadczali tego mali wydawcy ani wydawcy konserwatywni, prawicowi, religijni. Taki sztandarowy przykład to bardzo niewielka część reklam kierowana do „Gościa Niedzielnego”, który jest jednym z najlepiej sprzedających się tygodników opinii – tam reklam nie znajdziemy prawie wcale – dodała.

W audycji rozmawialiśmy także o wpływie mediów na kształtowanie polskiej polityki – Jest on zawsze fundamentalny, jeśli chodzi o politykę. Pojawia się pytanie: jaki rodzaj poglądów media popierają. W Polsce przez lata było eliminowanie przestrzeni publicznej zasadniczej: mającej duże audytorium. Eliminowany był głos mediów konserwatywnych, ludzi o poglądach patriotycznych. Dopiero internet spowodował, że te treści zaczęły się rozchodzić – podkreśliła Jolanta Hajdasz.

Czy duże koncerny medialne nie chcą pozbawiać się wpływów na kształtowanie postaw i opinii Polaków? – Z całą pewnością tak jest i histeria, którą mogliśmy oglądać w środę, nas zaskoczyła. Nie była ona konsultowana z całym środowiskiem dziennikarskim. Być może niektóre media prawicowe też chciałyby tę akcję poprzeć, bo przecież nikt nie chce płacić dodatkowych podatków. Nikt nie zdążył się do tego przygotować – dodała.

 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj