Podatek od reklamy ma być progresywny, tzn. małe media, posiadające małe dochody, w ogóle nie będą objęte tym podatkiem – poinformował w czwartek wiceminister kultury Jarosław Sellin. Wskazał, że będą go płacić „ci, którzy mają potężne dochody”.
Na początku lutego do wykazu prac legislacyjnych rządu wpisano projekt ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Zgodnie z założeniami połowa wpływów ze składek od reklam ma trafić m.in. do NFZ. Część prywatnych mediów w środę protestowało we wspólnej akcji „Media bez wyboru”.
„PROJEKT NIE JEST NICZYM NADZWYCZAJNYM”
Sellin w programie „Express Biedrzyckiej” na kanale youtube „Superexpressu” powiedział, że będzie to ustawa „o dodatkowych przychodach Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków i nowego funduszu, który będzie dedykowany kulturze i dziedzictwu narodowemu, przychodach pobieranych z takiej opłaty nakładanej na reklamy, które są emitowane w różnego rodzaju mediach, również w tych mediach, które nazywamy gigantami cyfrowymi, ale też rzeczywiście w telewizjach, w prasie, w radiu”.
Przypomniał, że jest to projekt zaproponowany przez Ministerstwo Finansów.
– Jest też propozycja takich prekonsultacji, które mają trwać do 16 lutego, a potem jak już wejdzie na normalne obrady rządowe, to oczywiście konsultacji społecznych i konsultacji też w parlamencie – dodał.
Jak mówił, jest to „projekt, który nie jest niczym nadzwyczajnym”.
– Tego typu rozwiązania występują w różnych krajach Unii Europejskiej – wskazał Jarosław Sellin. – Nawet na poziomie całej UE od dwóch lat dyskutowana jest kwestia dyrektywy o opodatkowaniu gigantów cyfrowych i ta dyskusja nie znajduje finału, dlatego poszczególne państwa narodowe wprowadzają też swoje rozwiązania. Najdłużej takie prawo funkcjonuje w Austrii, bodajże już od 20 lat. Wszystkie reklamy we wszystkich mediach są tam opodatkowane, ale też różne komponenty tych propozycji opodatkowania reklam występują we Francji, we Włoszech, w Hiszpanii – dodał.
TO NORMA W UNII
Dziennikarka zwróciła wiceministrowi uwagę, że „w tych krajach żadna telewizja publiczna nie dostaje wsparcia w postaci miliardów euro”.
– Media publiczne występują we wszystkich krajach UE, i we wszystkich krajach UE są wspierane środkami publicznymi, w różny sposób, czasami w sposób abonamentowy tak, jak i u nas szczątkowo to jeszcze występuje, czasami z dotacji budżetu państwa, takie sytuacje też występują w niektórych krajach UE. To nie jest żadna nadzwyczajna sytuacja, że media publiczne są wspierane środkami publicznymi, to jest norma w UE, a nie wyjątek – podkreślił wiceminister.
Odnosząc się do tego, że podobną opłatę próbowaną wprowadzić od największych gigantów internetowych np. na Węgrzech, sprawa trafiła do UE, a do tej pory ani Google ani Facebook tych podatków nie płacą, odpowiedział:
– Dlatego oczekujemy też inicjatywy Komisji Europejskiej w tej sprawie, żeby dyrektywa regulująca tę kwestie została wprowadzona, ale cały czas czekamy i cały czas takiej propozycji nie mamy. Dlatego poszczególne kraje wprowadzają tego typu regulacje na poziomie narodowym. Jak będzie taka dyrektywa to pewnie się wszyscy do tej dyrektywy dopasują i zaimplementują te propozycje, które będą w tej dyrektywie – mówił Sellin.
PODATEK PROGRESYWNY
Wskazał, że w propozycji MF „rzeczywiście jest tak, że ten podatek ma być progresywny tzn. małe media, posiadające małe dochody, w ogóle nie będą objęte tym podatkiem”.
– Taka jest prawda. Ma być tzw. kwota wolna od podatku, zróżnicowana w stosunku do prasy, do radia, do telewizji. Ci, którzy nie mają zbyt dużych przychodów, w ogóle tego podatku nie będą płacić. Ci, którzy mają potężne dochody, będą go płacić, więc moim zdaniem to jest uczciwa propozycja – ocenił wiceminister.
We wspólnej akcji „Media bez wyboru” protestowała w środę znaczna część prywatnych mediów. Od rana telewizje TVN24 i Polsat News zamiast programu nadają specjalny komunikat. Na portalach, m.in. TVN24, Onet i Interia czytelnicy nie przeczytają żadnego artykułu. Do akcji przyłączyły się również niektóre dzienniki oraz stacje radiowe. Według biorących udział w proteście mediów wprowadzenie składki będzie oznaczać m.in. osłabienie, a nawet likwidację części mediów działających w Polsce, a także ograniczenie możliwości finansowania jakościowych i lokalnych treści.
PAP/ako