Prokuratura złożyła zażalenie na decyzję gdańskiego sądu, który nie aresztował byłego wiceprezesa Spółdzielni Mieszkaniowej „Morena” – Henryka T. Zdaniem śledczych na zlecenie zarządu spółdzielni dochodziło do dewastowania klatek schodowych i wyłudzania odszkodowań. Po tym, jak sprawa ujrzała światło dzienne, wiceprezes T. złożył rezygnację ze stanowiska. Został zatrzymany i w prokuraturze usłyszał m.in. zarzut oszustwa.
WIELOWĄTKOWE ŚLEDZTWO
Oprócz Henryka T. zarzut oszustwa ubezpieczeniowego usłyszała również jedna ze współdziałających z nim osób. Grozi za to 10 lat więzienia. Śledztwo – jak mówi prokuratura – jest wielowątkowe i rozwojowe, więc były wiceprezes powinien być w areszcie, bo może mataczyć i utrudniać postępowanie.
– Prokuratorzy gromadzą materiał dowodowy w pozostałych wątkach sprawy dotyczących m.in. działania na szkodę spółdzielni poprzez nadużycie uprawnień przez członków jej zarządu i Rady Nadzorczej, w tym poprzez zawyżanie kosztów prac remontowych, przekazywanie w najem i zbywanie nieruchomości pozostających w zasobach spółdzielni bez przeprowadzania postępowania przetargowego, zawieranie niekorzystnych umów dzierżawy i posługiwania się podrobionymi dokumentami. Postępowanie w tej sprawie przejęła w październiku 2020 r. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku po analizie szeregu postępowań prowadzonych przez Prokuraturę Rejonową Gdańsk–Wrzeszcz w Gdańsku dotyczących nieprawidłowości w Spółdzielni Mieszkaniowej „Morena” – dodała prokurator Wawryniuk.
PROPOZYCJE KORUPCYJNE
Henryk T. miał żądać także ponad pół miliona złotych łapówki od Pomorskiego Stowarzyszenia Rozwoju „Maximus”. To jeden z wątków śledztwa, które prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Stowarzyszenie kieruje siłownią w budynku należącym do spółdzielni. W ramach umowy miało go wyremontować, a po trzech latach otrzymać zwrot pieniędzy od właścicieli lokalu.
Jak przekazał Radiu Gdańsk Bartosz Brodziński ze stowarzyszenia „Maximus”, w 2017 roku z korupcyjną propozycją zjawił się wiceprezes Henryk T. – Chciał wziąć 600 tys. złotych od prezesa zarządu PSR w zamian za wypłacenie nakładów, które nam się należały zgodnie z zawartą umową. Chciałbym dodać, że ten termin przysługiwał nam na trzy miesiące później, więc złożył propozycję kilka miesięcy przed wypłaceniem środków. To wynikało z zawartego porozumienia między stronami – wskazał.
Śledztwo objęte jest nadzorem Prokuratury Regionalnej w Gdańsku.