Za piątym razem przed gdańskim sądem udało się rozpocząć proces w sprawie organizacji koncertu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku, podczas którego ugodzono nożem Pawła Adamowicza. Na ławie oskarżonych zasiedli dwaj funkcjonariusze Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, urzędnik wydziału gospodarki komunalnej Urzędu Miasta Gdańska, dwaj ochroniarze oraz dwie osoby z Regionalnego Centrum Wolontariatu.
Prokuratura Regionalna w Gdańsku oskarżyła ich o narażenie uczestników koncertu WOŚP na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, a urzędników dodatkowo o niedopełnienie obowiązków. Jak mówił prokurator Michał Kroplewski, uchybień podczas koncertu było sporo:
– W sposób nieprawidłowy zatrudniono osoby mające ochraniać przebieg koncertu, nie sporządzono listy pracowników firmy ochroniarskiej, nieprawidłowo zabezpieczono dostęp do sceny, plan nie zapewniał możliwości dojścia do sceny, barierki także były rozstawione niewłaściwie. Nie powinna zostać wydana zgoda na organizację tego koncertu, który nie był w sposób prawidłowy zabezpieczony. Bezpieczeństwo uczestników koncertu, zarówno widzów, jak i uczestniczących na scenie, nie było zagwarantowane – wskazał prokurator.
ZANIŻONO SZACUNKI?
Obrońca właściciela agencji ochrony, adwokat Łukasz Isenko powiedział, że jego klient czuje się oszukany. Stwierdził, że w zleceniu zaniżono szacowaną liczbę uczestników koncertu:
– Nigdy byśmy się tego zlecenia nie podjęli, bo było ono absurdalne, jeśli chodzi o jego przedmiot i zakres różnicy, pomiędzy tym co było w zleceniu, a rzeczywistością. Oczywistym jest to, że jeśli liczba uczestników jest większa, to naturalną koleją rzeczy jest, że również i agentów powinno być więcej. Ochroniarzy było 47 i mogę potwierdzić, że były uchybienia w zakresie doboru kadry, ale nawet gdyby było tam 47 dobranych komandosów z najlepszym wyszkoleniem i doświadczeniem zawodowym, to i tak przy tej liczbie uczestników byłyby pewne błędy i niedociągnięcia w zakresie ochrony – powiedział.
Adwokat przyznał też, że doszło do uchybień przy naborze ochroniarzy. – Niektórym z nich brakowało kilku miesięcy do pełnoletności, ale naszym zdaniem nie powoduje to jednak bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia uczestników – zaznaczył.
Później w trakcie posiedzenia adwokat oskarżonych z agencji ochrony złożył wniosek o przesłuchanie w charakterze świadka… Stefana W., który w trakcie koncertu wtargnął na scenę i ugodził nożem prezydenta Pawła Adamowicza.
PRZEDSTAWICIEL RCK NIE KOMENTUJE
Adwokat Maciej Żerański, obrońca ówczesnego wiceprezesa Regionalnego Centrum Wolontariatu w Gdańsku, powiedział dziennikarzom, że jego klient nie przyznaje się do winy i będzie udowadniał swoją niewinność przed sądem. Nie chciał odnieść się do zarzutów agencji ochrony, w zakresie zaniżenia w zleceniu szacowanej liczby uczestników koncertu.
„ZE SWOJEJ STRONY STARAŁAM SIĘ DOPILNOWAĆ WSZYSTKIEGO”
Agnieszka B., współoskarżona była prezes Regionalnego Centrum Wolontariatu nie przyznała się do winy. Złożyła wyjaśnienia, ale zgodziła się odpowiadać tylko na pytania swojego obrońcy.
– Ze swojej strony starałam się dopilnować wszystkiego, począwszy od złożenia do służb planu zabezpieczenia imprezy. Nie byliśmy wzywani do uzupełnienia tego dokumentu, nie było żadnych poprawek. Nie miałam żadnych wątpliwości co do profesjonalizmu agencji, która zajmowała się też ochroną trwającego obok koncertu WOŚP jarmarku bożonarodzeniowego – tłumaczyła oskarżona.
Jej zdaniem, w kulminacyjnym momencie na koncercie finałowym WOŚP w Gdańsku było ok. trzech tysięcy osób. – Co było jednak zgodne z planem zabezpieczenia, bo był on przygotowany na cztery tysiące uczestników, do czego agencja ochrony nie wnosiła żadnych uwag. To jej pracownicy wpuszczali ludzi na imprezę – stwierdziła Agnieszka B.
BRAK SYGNAŁÓW, ŻE DZIEJE SIĘ COŚ NIEPOKOJĄCEGO
Podkreśliła, że w dniu imprezy, w niedzielę, była w pracy od rana i do chwili tragicznego wydarzenia na scenie nie miała ze strony agencji ochrony oraz policji żadnych sygnałów, że dzieje się coś niepokojącego.
Wyjaśniła, że w ramach przygotowań odbyło się też spotkanie na miejscu koncertu. – Obeszliśmy teren, wielokrotnie pytałam, czy jest coś jeszcze niejasnego i nastąpiło zatwierdzenie zaakceptowanego przez wszystkie służby planu imprezy – dodała.
KOLEJNA ROZPRAWA 22 MARCA
Poinformowała, że aby zapewnić bezpieczeństwo na imprezie, poprosiła m.in. o dodatkowe patrole straży miejskiej. Zwróciła się także do Międzynarodowych Targów Gdańskich, organizujących jarmark bożonarodzeniowy, aby w dniu koncertu na straganach nie sprzedawano alkoholu oraz o to, aby dostawy towarów autami na stoiska wykonać do soboty.
Pozostali występujący w procesie oskarżeni także nie przyznali się do winy. Następna rozprawa odbędzie się 22 marca. W procesie ma zeznawać ponad 100 świadków. Na ławie oskarżonych zasiada siedem osób, którym grozi do pięciu lat więzienia.
Grzegorz Armatowski/PAP/mw