Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt w Kobylnicy koło Słupska apeluje o finansową pomoc. Placówka nie ma za co opłacić faktur i kupić jedzenia dla zwierząt.
Edyta Pudzianowska z „Dzikiego Azylu” powiedziała, że od początku pandemii koronawirusa spadła liczba darczyńców i prowadzenie ośrodka możliwe jest teraz wyłącznie z dnia na dzień.
POTRZEBNA POMOC
– Brakuje nam pieniędzy na rachunki, ale żadnym zwierzętom nie odmawiamy pomocy. Najpierw przyjmujemy zwierzaka do ośrodka, a dopiero później zastanawiamy się, z czego pokryć koszty za leczenie, za leki, pokarm, prąd, wodę i inne media – mówiła Edyta Pudzianowska.
Prowadząca Dziki Azyl podkreśliła, że obok pomocy finansowej potrzebna jest także pomoc rzeczowa. – Potrzebujemy podkłady jednorazowe, rękawiczki jednorazowe, chusteczki dla niemowląt czy karmę o dużej zawartości mięsa – dodała.
POMAGAJĄ RANNYM ZWIERZĘTOM
Do Dzikiego Azylu w Kobylnicy trafiają zwierzęta ranne w wypadkach – bociany, sarny, gęsi czy kaczki. Fundacja utrzymuje się wyłącznie z darowizn. Pomóc można finansowo lub materialnie. Szczegóły dostępne są na profilu Dzikiego Azylu w mediach społecznościowych. Można też zadzwonić bezpośrednio do Azylu pod nr 577 773 776 i zapytać, co aktualnie jest najbardziej potrzebne.
Paweł Drożdż/am