Wiceminister Marcin Horała: „Naruszenie jedności Zjednoczonej Prawicy tylko zabolałoby PiS, ale koalicjantów by zabiło”

– Koalicjanci PiS trochę przekraczają dopuszczalną w demokracji granicę; naruszenie jedności Zjednoczonej Prawicy co prawda zabolałoby PiS, ale koalicjantów by zabiło – uważa wiceminister infrastruktury, pełnomocnik rządu ds. CPK Marcin Horała.

Horała zapytany został w poniedziałek w TVP1 m.in. o to, na ile zjednoczona jest Zjednoczona Prawica, o głosowanie nad Krajowym Planem Odbudowy, przyszłość ministra sprawiedliwości, szefa Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry oraz lidera Porozumienia, wicepremiera Jarosława Gowina.

– Cóż, zobaczymy. Pewne napięcia, pewne ustalanie jest rzeczą naturalną w każdej koalicji, w każdym kraju w systemie parlamentarno-gabinetowym. Ja jako polityk Prawa i Sprawiedliwości uważam, że nasi koalicjanci trochę przekraczają granicę dopuszczalną i naturalną w demokracji, ale jestem optymistą. Oczywista analiza sytuacji politycznej pokazuje, że jakiekolwiek naruszenie jedności Zjednoczonej Prawicy będzie po pierwsze, i co najważniejsze, niekorzystne dla Polski, bo nie ma żadnej sensownej alternatywy, która mogłaby teraz przejąć władzę – ocenił wiceminister.

Według niego zmiana byłaby także niekorzystna dla wszystkich partii związanych ze Zjednoczoną Prawicą. O ile – jak mówił – Prawo i Sprawiedliwość by ona zabolała, o tyle mniejszych koalicjantów by zabiła. Więc nie jest to absolutnie w ich interesie. Myślę, że na koniec zwycięży zdrowy rozsądek – powiedział.

UNIJNY BUDŻET

Zwrócił uwagę na – według niego – niezwykle ważne, kluczowe głosowanie w sprawie budżetu UE i unijnego Funduszu Odbudowy.

– Gdyby w wyniku tego głosowania te propozycje by nie przeszły, to będzie zablokowany cały unijny mechanizm w całej UE i nie będzie 700 mld zł dla Polski. Utrata 700 mld zł dla Polski byłaby granicznym punktem, bo rządzi się po to, żeby dobre rzeczy dla Polski robić, a nie złe. Natomiast ja nie chcę tak rozważać. Ja myślę, że będzie dobrze, że jednak to głosowanie wygramy, że 700 mld zł dla Polski potwierdzimy, będziemy mogli za chwilę myśleć o tym, jak wyjść z tego spowolnienia pandemii, uruchamiać kolejne inwestycje, kolejne programy i na tym będziemy się koncentrować – ocenił.

ZWIĘKSZENIE ZASOBÓW UE

W grudniu ubiegłego roku przywódcy państw UE porozumieli się w sprawie wieloletniego budżetu Unii na lata 2021-2027 oraz Funduszu Odbudowy gospodarek państw członkowskich po epidemii COVID-19. Podstawą do sięgnięcia po te środki będzie KPO, który musi przygotować każde państwo członkowskie i przedstawić Komisji Europejskiej do końca kwietnia. Aby Fundusz Odbudowy został uruchomiony, państwa członkowskie, w tym parlamenty narodowe, muszą zatwierdzić decyzję unijnych liderów o zwiększeniu zasobów własnych UE. Rząd zajmował się już projektem ustawy w sprawie ratyfikacji tej decyzji, jednak nadal go nie przyjął.

Pod koniec marca rzecznik rządu Piotr Müller powiedział, że spodziewa się, że około połowy kwietnia rząd może zająć się projektem ustawy o ratyfikacji zwiększenia zasobów własnych UE; również na kwietniowym posiedzeniu ustawą zająłby się Sejm. Ratyfikacji decyzji o zwiększeniu zasobów własnych sprzeciwia się jeden z koalicjantów Zjednoczonej Prawicy – Solidarna Polska. Politycy SP, w tym minister sprawiedliwości i lider SP Zbigniew Ziobro, publicznie zgłaszali wątpliwości. Według nich ratyfikacja będzie oznaczać zgodę na zaciąganie przez Unię Europejską pożyczek, które Polska będzie musiała „żyrować na poczet innych państw” oraz spowoduje przesunięcie „gigantycznej części decyzyjności z Warszawy do Brukseli”. Ponadto politycy SP mają wątpliwości dot. ratyfikacji unijnego mechanizmu łączącego praworządność ze środkami unijnymi.


PAP/ap

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj