Prokuratura w Pucku wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez burmistrza Kartuz. Chodzi o zlecenie jednej z firm w 2019 roku czyszczenia i naprawy rowów melioracyjnych w Kaliskach.
Gmina zapłaciła za to ponad 21 tysięcy złotych. Jak twierdzą radni opozycji, którzy zawiadomili prokuraturę, ta sama firma wcześniej wykonała tę samą usługę, ale na zlecenie sołectwa, za kwotę ponad 600 zł. Sprawa wyszła na jaw podczas zebrania sołeckiego.
RODZINNE KONEKSJE?
Jak mówi prokurator Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, śledczy badają też inne wątki związane z działalnością burmistrza jako funkcjonariusza publicznego.
– W ramach tego postępowania badany jest również podnoszony przez zawiadamiającego zarzut podejrzenia przyjęcia przez funkcjonariusza korzyści majątkowej w związku właśnie z wyżej wymienionym zleceniem oraz poświadczenia nieprawdy w dokumencie dotyczącym wykonania prac. Badany jest również zarzut dotyczący doprowadzenia gminy Kartuzy do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, poprzez wprowadzenie w błąd co do wartości usług związanych z naprawą przepustu w miejscowości Kaliska – wylicza prokurator Wawryniuk.
STANOWISKO BURMISTRZA
Jak mówi burmistrz Kartuz, o sprawie dowiedział sie z doniesień medialnych, dlatego też wystąpił do prokuratury z zapytaniem, czy przeciwko jego osobie toczy się postępowanie.
– Trudno mi sie odnieść szczegółowo do sprawy, bo nawet nie wiem dokładnie jakie zastrzeżenia są podnoszone – mówi Mieczysław Gołuński. – Realizujemy mnóstwo prac komunalnych, zaś ja nie pełnię nad nimi bezpośredniego nadzoru. Gdybym nie był obiektem ciągłych ataków radnych opozycyjnych, te irracjonalne oskarżenia nawet by mnie śmieszyły. Radni nie maja żadnego dowodu świadczącego o tym, jakobym przyjąć miał korzyść majątkową, czy też przekroczyć w sprawie z Kalisk uprawnienia.
Po wyjaśnieniu sprawy, burmistrz zamierza zabiegać o poniesienie przez radnych formułujących fałszywe oskarżenia odpowiedzialności prawnej.
Grzegorz Armatowski/mrud