Rozpoczął się audyt finansowy w schronisku dla zwierząt w Słupsku. Miasto sprawdza, czy placówka dobrze wydatkuje przyznane jej pieniądze. Schronisko wielokrotnie w mediach społecznościowych apelowało o pomoc z powodu braku środków. Nie było pieniędzy na opłatę za ogrzewanie i leczenie zwierząt. Teraz gospodarowaniu środkami finansowymi przez placówkę chce dokładnie przyjrzeć się miasto.
– Docierają do nas sygnały, i też oczywiście wiemy, że schronisko jest niedoszacowane. I wiemy też na pewno, że środków w nim jest za mało. Natomiast chcemy wiedzieć, ile za mało, dlaczego oraz na jakich płaszczyznach tych środków brakuje – powiedziała Radiu Gdańsk Katarzyna Guzewska, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej i ochrony środowiska w słupskim ratuszu.
W poniedziałek w Urzędzie Miejskim w Słupsku odbyło się spotkanie władz miasta z przedstawicielami schroniska.
„POTRZEBA JESZCZE OKOŁO 200 TYSIĘCY ZŁOTYCH”
Marta Śmietanka, kierownik schroniska powiedziała, że placówka, która działa teraz w nowym miejscu, w jej ocenie została źle oszacowana finansowo.
– Koszty utrzymania obiektu nie były do końca skalkulowane. Nie było można tego skalkulować. Dzisiaj wiemy, że zimą zabija nas głównie ogrzewanie. Nie możemy wybierać między zapłaceniem rachunku za gaz a wypłatą pensji dla pracowników – mówiła Marta Śmietanka.
Według oceny kierownik, na działalność schroniska brakuje jeszcze około 200 tysięcy złotych.
Miasto i okoliczne gminy na działalność schroniska przekazują rocznie 650 tysięcy złotych.
Paweł Drożdż/mk