W czasie kryzysu spowodowanego pandemią COVID-19 Port Gdynia pracował tak samo intensywnie, jak zazwyczaj. Maciej Krzesiński, dyrektor ds. marketingu i współpracy z zagranicą Portu Gdynia, opowiedział podczas I Forum Morskiego Radia Gdańsk o procedurach wdrożonych w prowadzonym przez niego podmiocie.
Maciej Krzesiński zauważył, że w czasie całkowitego lockdownu, który opanował Polskę w ubiegłym roku, Port Gdynia nie zwolnił tempa. – Byliśmy nawet nieco zaskoczeni, ponieważ na początku oczywiście pojawiły się obawy. Na szczęście w miarę jak pojawiały się pierwsze informacje o tym, że pandemia się rozwija i że nastąpi lockdown, bardzo szybko przygotowaliśmy szereg procedur. I nie mówię tu tylko o zarządzie, tylko o całym Porcie Gdynia jako spójnym organizmie, dlatego że bardzo szeroko konsultowaliśmy się z naszymi terminalami – wyjaśniał.
Port Gdynia współpracował z organizacjami państwowymi. – Była bardzo ścisła współpraca z różnego rodzaju agendami rządowymi, choćby z sanepidem, ale również ze służbami granicznymi i celnymi – mówił dyrektor.
POZORNIE BYŁO JAK WCZEŚNIEJ, ALE W RZECZYWISTOŚCI WIELE SIĘ ZMIENIŁO
Maciej Krzesiński podkreślał, że celem zarządu portu było umożliwienie firmie normalnego funkcjonowania mimo ograniczeń, a osoby z zewnątrz mogły nawet odnieść wrażenie, że nic się nie zmieniło. – W rzeczywistości zmieniło się bardzo wiele. Pojawiły się odprawy na granicach i monitorowanie pasażerów wchodzących na promy – opowiadał.
Dyrektor zauważył, że w czasie pandemii sektor portowy radził sobie dużo lepiej niż inne gałęzie gospodarki. – Porty przejęły znaczną ilość przeładunków i dostaw w całych łańcuchach logistycznych i utrzymywały je na bardzo wysokim poziomie – mówił.