Jak w każdą wakacyjną w sobotę nasze mobilne studio wyjechało w świat. Tym razem odwiedziliśmy Stegnę, o której pierwsze wzmianki pojawiły się już w XV wieku. Dawniej Stegna była podzielona na dwie miejscowości. Dziś w tej wsi znajdują się przystań morska dla rybaków i niezwykłe kąpielisko morskie.
W Stegnie, na dobry początek, mile przywitali nas słuchacze oraz maili fani żyraf z oliwskiego zoo, którymi opiekuje się Radio Gdańsk.
(Fot. Radio Gdańsk/Katarzyna Nowak)
Naszym pierwszym gościem w plenerowym studio był Łukasz Niedźwiedzki, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Stegnie. Zauważył on, że mieszkańcy Stegny bardzo czekają na turystów.
– To jest charakterystyka tych miejscowości, czyli Stegny, Jantaru, Mikoszewa. Wszyscy czekamy na ten czas, sezon, kiedy turyści przyjadą. Wtedy jest tutaj wesoło, ciekawie. Jest ruch, za którym się tęskni cały rok. To jest tak naprawdę chwila, która trwa trzy miesiące, ale naprawdę nie możemy się jej doczekać – powiedział.
(fot. Radio Gdańsk/Katarzyna Nowak)
Nasz gość opowiedział nam on również o koncertach organowych
– Sam koncert rozpoczyna się o godzinie 16:00, ale wejść i kupić bilety można pół godziny wcześniej. Bilet normalny kosztuje 15 złotych, ulgowy 10. Można je też znaleźć w informacji turystycznej lub przed samym koncertem u bram wejściowych do kościoła. Dzisiaj swój utwór wykona Łukasz Mosur. Przed rozpoczęciem można też będzie zdobyć książeczkę, która opisuje każdego artystę i jaki utwór będzie przedstawiany – mówił Łukasz Niedźwiedzki.
Posłuchaj całej rozmowy:
Następnie nasze studio odwiedził Jan Wilkanowski, miejscowy przewodnik. Beata Szewczyk zapytała go, czy na Mierzei Wiślanej można usłyszeć jednocześnie ptaki i morze.
– Tak, da się to oczywiście połączyć. Na terenie Mierzei Wiślanej mamy przepiękne rezerwaty przyrody, między innymi rezerwat Mewia Łacha. Wisła wita się z Bałtykiem, a przy odrobinie szczęścia możemy posłuchać między innymi trzcinnika. Większość z nas wolałaby posłuchać skowronków, ale ptaki wodne mają swoją specyfikę – opowiadał.
– Organista zaczął zbierać pieniądze, organizował koncerty. Starał się o „grant” z Gdańska. Było to w roku 1914. Udało się pozyskać fundusze i zakupiono organy. A później wybuchła I wojna światowa. Prawdopodobnie wartość pieniądza, zebranego wcześniej, byłaby na tyle niska, że nigdy by tych organów nie kupiono. Instrument powstał na Dolnym Śląsku i funkcjonuje do dnia dzisiejszego. Pięknie brzmi – mówił przewodnik.
Jan Wilkanowski opowiedział również, jak dawniej wyglądała Stegna.
– Zwróćmy uwagę na ulicę Gdańską. Tu ciekawostka taka, że numery tutaj są poprowadzone tak, jak na ulicy Długiej w Gdańsku, czyli zaczynamy z jednej strony po kolei 1, 2 i tak dalej, a wracamy z powrotem numerami od końca ulicy. Czyli nie mamy parzystej i nieparzystej strony. Mamy ciąg ulicy. Tu była droga, las tuż obok, bo las dosłownie wchodzi w miejscowość. Kąpielisko Stegen to zupełnie inna historia. Do niego trzeba było podjechać – zauważył.