Komisja Europejska zagroziła Polsce sankcjami finansowymi za ewentualne niewykonanie decyzji i wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczących Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Bruksela atakuje Polskę? Chodzi o praworządność czy o kwestie polityczne? Na te pytania Olgi Zielińskiej odpowiadał prof. Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. W audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk” rozmawialiśmy także o zachowaniu Donalda Tuska na wiecu w Gdańsku i planowanych działaniach prowokacyjnych ze strony lidera PO wobec PiS. – Reforma sądownictwa w Polsce ma tło walki politycznej pomiędzy PiS i Solidarną Polską a dotychczasowymi sędziami wybieranymi przez siły opozycji. Bo praktyka była taka, że każda formacja przeforsowywała swoich. Rząd próbował to uregulować – wyjaśnił politolog. – W Polsce rządzi PiS, ale w UE rządzą przedst. ugrupowań, które reforma PiS odsunie od decydowania o sprawach polskiej sprawiedliwości. Czy większość w UE dopuści do tego, by jej nieformalni zwolennicy zostali w Polsce skrzywdzeni reformą? Nie – przewidywał prof. Kazimierz Kik.
– W PE cztery wielkie frakcje tzw. mainstreamu liberalno-lewicowego przyjęły zasadę, by izolować, marginalizować i eliminować wpływy ugrupowań tego typu, co PiS w Polsce czy Fidesz na Węgrzech. Tu nie chodzi o praworządność,ale o sprawy polityczne – dodał.
– W sporze z UE Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Wiącek jest w niezwykle trudnej sytuacji, bo to jeden z nielicznych przedstawicieli ważnych instytucji w Polsce wybrany wspólnie przez opozycję i siłę rządzącą – zauważył Gość Dnia Radia Gdańsk. – W moim przekonaniu sprawowanie funkcji RPO przez prof. Wiącka, człowieka niezwykle profesjonalnego i niezbyt zaangażowanego politycznie, będzie polegało na sztuce kreowania kompromisów pomiędzy dwoma zwaśnionymi obozami politycznymi – stwierdził politolog.
Prof. Kazimierz Kik odniósł się także do wiecu Donalda Tuska, który w tym tygodniu odbył się w Gdańsku. – Tusk wrócił do Polski i podjął próbę odbicia siłą władzy w kraju. Siłą tzn. chce zepchnąć do defensywy stronę rządząca. A zepchnąć do defensywy to oczywiście zastosować cały szereg socjotechnicznych sztuczek – wyjaśnił. – Jego przemówienie było bardzo dobrą, ale bardzo negatywnie odbieraną w demokracjach liberalnych metodą: zniekształceń, pomówień. Na pewno nie przysporzy mu to sympatyków, ale żelazny elektorat PO będzie widział w nim rycerza – ocenił politolog.