Warunki były trudne, zapadał zmrok, wiał silny wiatr i skończyło się paliwo. Na szczęście z pomocą przyszli strażnicy graniczni

Straż graniczna uratowała załogę uszkodzonego jachtu na Zalewie Wiślanym. Jednostka miała problemy ze sterownością. W asyście pograniczników bezpiecznie wpłynęła do portu.

W czwartek wieczorem do dyżurnego Kaszubskiego Dywizjonu Straży Granicznej zadzwonił mężczyzna z okolic Fromborka. Twierdził, że z pola widzenia zniknął mu jacht, obserwowany wcześniej między portami Nowa Pasłęka i Piaski. Warunki na Zalewie Wiślanym były trudne, zapadał zmrok i wiał silny wiatr.

 
NA POKŁADZIE BYŁY DWIE OSOBY

– Do akcji wysłano dwie jednostki, w tym poduszkowiec. Po kilkudziesięciu minutach, już w ciemnościach, funkcjonariusze zlokalizowali poszukiwany jacht. Na jego pokładzie były dwie osoby. Okazało się, że jednostka miała problemy ze sterownością. Do tego kończyło się paliwo. Sternik wyjaśnił, że pomimo prób, nie dał rady wpłynąć do portu w Piaskach, dlatego skierował się do Krynicy Morskiej – poinformował kmdr ppor. SG Andrzej Juźwiak z Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku.

Po kilku godzinach w eskorcie strażników granicznych jacht bezpiecznie zacumował w porcie.

 

Grzegorz Armatowski/MarWer
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj