Piotr Myszka był jednym z głównych kandydatów do medalu w żeglarskiej klasie RS:X. W decydującym, medalowym wyścigu, miał stoczyć bój z dwoma rywalami – Francuzem Thomasem Goyardem i Włochem Mattią Cambonim. Sport jest jednak okrutny. Wszyscy trzej zostali zdyskwalifikowani za falstart, a cały wyszedł z tego tylko Francuz, który i tak zdobył medal.
Sport jest okrutny – to zdanie powinno być mottem polskiej reprezentacji olimpijskiej. Brakowało już 3,5 sekundy do medalu Klaudii Zwolińskiej, która ostatecznie była piąta, jeszcze mniej – 0,3 sekundy – zabrakło wioślarzom. Czwórka podwójna w składzie Dominik Czaja, Wiktor Chabel, Szymon Pośnik i Fabian Barański zajęła czwarte miejsce.
RUSZYLI ZA SZYBKO
Przypadek Myszki jest jednak inny, bo Polak nie przegrał przez to, że był wolniejszy, a przez niepotrzebny błąd na starcie. Komentatorzy tłumaczyli, że pewnie zasugerował się największymi rywalami. To potwierdzają decyzje sędziów, którzy wyeliminowali również Goyarda i Camboniego.
Przed decydującym wyścigiem Polak był czwarty w klasyfikacji generalnej. Włocha musiał wyprzedzić co najmniej o dwie, a Francuza o trzy pozycje. Wszyscy trzej ruszyli jednak za szybko, a będący na wodzie sędziowie kolejko dyskwalifikowani Camboniego, Myszkę i Goyarda.
SZCZĘŚCIE GOYARDA
Francuz jako jedyny wyszedł z tej sytuacji cało. Dopisano mu, podobnie jak Polakowi i Włochowi, 22 punkty. Łącznie miał ich zatem 74, a walczący o podium Chińczyk Kun Bi 75. Francuz obronił więc pierwszą lokatę. Z końcowego triumfu cieszył się Kiran Badloe, który zdominował całą rywalizację i spokojnie zwyciężył.
Posłuchaj rozmowy Włodzimierza Machnikowskiego z Piotrem Myszką: