Koordynator Oddziału Rehabilitacji Postcovidowej o tych, którzy się nie szczepią: „za każdy wybór trzeba ponieść konsekwencje”

Według lekarzy wciąż zbyt mało Polaków zaszczepiło się przeciwko koronawirusowi, a tymczasem jest to jedyna droga do zminimalizowania skutków IV fali zachorowań, która spodziewana jest jesienią. Szczepienia są tym istotniejsze, że chronią przed ciężkim przebiegiem choroby. Na ten temat Joanna Merecka-Łotysz rozmawiała z popołudniowym „Gościem Dnia Radia Gdańsk”, dr. Damianem Sendrowskim, szefem Oddziału Kardiologii i koordynatorem Oddziału Rehabilitacji Postcovidowej w słupskim Szpitalu Wojewódzkim.

– Podczas drugiej fali pracowaliśmy non stop dla dobra naszych pacjentów. Obciążenie psychiczne było duże i zdarzały się w szpitalu zachorowania, również te ciężkie. Gdy pojawiła się szczepionka, to każdy z nas napierał, żeby proces szczepienia przebiegał jak najszybciej. To była walka o to, kto pierwszy z personelu medycznego się zaszczepi. To był grudzień, wielka radość. Każdy ustawiał się w kolejce po szczepionkę – powiedział dr Damian Sendrowski.

– 10 dni po pierwszej dawce przeszło olbrzymie ognisko przez nasz oddział. Zachorowała w zasadzie większość pacjentów. Lekarze byli siedem dni po pierwszej dawce. To prawda, że pierwsza dawka nie daje pełnej odporności. Na pewnym poziomie jednak daje. My pracowaliśmy normalnie, w maseczkach, według zaleceń i proszę sobie wyobrazić, że po tej pierwszej dawce żaden z lekarzy nie zachorował. Panie pielęgniarki przyjęły szczepionkę parę dni później i kilka z nich zachorowało, ale żadna ciężko. Wszystkie stawiły się po około 10 dniach z powrotem do pracy – zrelacjonował lekarz.

– Wszystkie argumenty naukowe, które przetaczają profesorowie, są ważne, bo one wynikają z dużych badań i obserwacji. Chciałbym też tutaj przytoczyć nasze obserwacje. Uważam, że już ta pierwsza dawka szczepionki kogoś z nas uratowała. Żadna z pań pielęgniarek nie trafiła pod respirator i nie umarła, co również się zdarzało. Nasz przykład pokazuje jak ważne jest to, żeby się zaszczepić – przyznał dr Damian Sendrowski.

– O ile przy pierwszych falach widzieliśmy dużo nieszczęścia, bo trudno było się uchronić przed transmisją. Wtedy to był naprawdę pech. Natomiast teraz jeżeli ktoś zachoruje i wybrał nieszczepienie i to się zakończy niepomyślnie, to wiemy dlaczego. To był jego wybór i tak to się skończyło. Ja oczywiście szanuję każdy wybór, ale – jak to w życiu – za każdy wybór trzeba ponieść konsekwencje. Tylko wtedy prosiłbym nie pokazywać na sąsiada, na pielęgniarkę, na lekarza, na wadliwy system ochrony zdrowia. Tylko jasno sobie powiedzieć: tak, ja wybrałem, to była moja decyzja i ja ponoszę tego konsekwencje. Problem jeszcze jest taki, że konsekwencje poniesie też najbliższa rodzina lub znajomi, a to będzie już większy problem psychiczny – dodał dr Sendrowski.

W słupskim szpitalu powstał nowy oddział rehabilitacji stacjonarnej dla pacjentów po przebytej chorobie COVID-19. Do placówki można przyjąć jednorazowo 12 osób, a długość ich pobytu w szpitalu i planowane zabiegi ustalane są po wstępnej kwalifikacji.

– Świadczenia rehabilitacji po COVID-19 realizowane są na podstawie skierowania wystawionego przez lekarza ubezpieczenia zdrowotnego po zakończonym leczeniu potwierdzonej choroby. Rozpoczęcie rehabilitacji następuje w terminie do sześciu miesięcy od zakończenia leczenia, z zastrzeżeniem, że jedna osoba może skorzystać z programu jeden raz. Klinicznym kryterium kwalifikacji pacjentów do objęcia świadczeniem są powikłania lub następstwa po przebytym COVID-19 – dodał koordynator Oddziału Rehabilitacji Postcovidowej.

Zgłoszenia przyjmowane są od poniedziałku do piątku między godziną 8:00 a 16:00. Pierwsi pacjenci trafią na oddział 23 sierpnia. Do tego czasu odbywać się będą badania kwalifikujące. W Polsce w pełni zaszczepionych jest ponad 18,35 mln osób. Żeby móc powstrzymać pandemię, odsetek powinien wynosić minimum 70 procent.
 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj