Mężczyzna został uderzony „tulipanem”, przez co stracił wzrok. Rozpoczął się proces, ale sprawa jest skomplikowana

Przed Sądem Okręgowym w Słupsku rozpoczął się proces w sprawie ciosu stłuczoną butelką w twarz. Pobity mężczyzna stracił wzrok w lewym oku i został kaleką. Do zdarzenia doszło w sierpniu 2018 roku na ulicy Sienkiewicza w Słupsku.

Przed nocnym sklepem doszło do awantury. Jeden z postronnych świadków zdarzenia został uderzony szklaną butelką w twarz. Stracił wzrok w jednym oku. Oskarżeni to Piotr Z., który ma zarzut udziału w bójce oraz Przemysław G., który, zdaniem śledczych, okaleczył młodego mężczyznę.

– To był cios zbitą butelką, tak zwanym tulipanem, w wyniku którego poszkodowany doznał ran szarpanych twarzy, rąk i palców oraz powiek, a także uszkodzenia gałki ocznej, w efekcie czego stracił wzrok w lewym oku – mówił prokurator Lech Budnik.

Przemysław G. nie przyznaje się do winy. – Ja tylko ratowałem kolegę, który był bity i kopany przez grupę osób przed urzędem morskim. Tylko go wyciągałem i potem odwoziłem do teściowej. Nikogo nie uderzyłem – wyjaśniał przed sądem.

Grozi mu za to do ośmiu lat więzienia. Ale to nie wszystko. Przemysław G. ma też zarzut prowadzenia tej nocy samochodu pod wpływem alkoholu – około dwóch promili w wydychanym powietrzu – oraz niezatrzymania się do kontroli policyjnej. W więzieniu odsiaduje właśnie wyrok za znęcanie się nad członkiem rodziny.

SPRAWA JEST SKOMPLIKOWANA

Zdarzenie w sklepie miał sprowokować drugi z oskarżonych Piotr Z. Jak wyjaśniał, był pod wpływem alkoholu i w sklepie, jak podkreślił, dla żartu, pociągnął za włosy stojącego przed nim mężczyznę z tak zwaną „kitką”. Potem znajomi zaczepionego mieli mieć przed sklepem pretensje o to zachowanie.

Doszło do bijatyki, Piotr Z. miał być uderzony w twarz. Zbił więc o siebie dwie butelki piwa i z tak zwanymi „tulipanami” zaatakował grupę osób. Przyjął jednak silny cios i przewrócił się, a potem miał być kopany.

Piotr Z. chciał dobrowolnie poddać się karze roku i dwóch miesięcy więzienia, ale sąd się na takie rozwiązania nie zgodził.

Sprawa jest dość skomplikowana. Mężczyźni są do siebie podobni, a zdarzenia miały miejsce w nocy i były dość dynamiczne. Na pierwszym etapie śledztwa, według nieoficjalnych informacji, część świadków myliła podejrzanych.

 

Przemysław Woś/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj