Najwyższa Izba Kontroli krytykuje władze Słupska za nadzór nad miejskimi spółkami. Na przykład niektórym członkom rad nadzorczych wypłacono zbyt wysokie diety. Władze miasta z częścią zarzutów się nie zgadzają.
Najwyższa Izba Kontroli sprawdzała nadzór właścicielski nad miejskimi spółkami w Słupsku. W raporcie zarzucono władzom miasta nieokreślenie w statutach wymagań, jakie muszą spełniać kandydaci na członków rad nadzorczych. Ponadto od części członków tych rad – siedmiu z jedenastu – nie odebrano stosownych oświadczeń, związanych z objęciem stanowiska, dotyczącego między innymi ewentualnego konfliktu interesów.
NIEPRAWIDŁOWOŚCI W MZK I PGM
W przypadku Miejskiego Zakładu Komunikacji wypłacone członkom rady nadzorczej wynagrodzenia były o ponad czternaście tysięcy złotych za wysokie, a zasady wynagradzania nie były publikowane w Biuletynie Informacji Publicznej. Zdaniem NIK dwie spółki – PGM oraz MZK – prowadziły wbrew przepisom działalność poza obszarem gminy, a MZK dodatkowo prowadził działalność komercyjną, polegającą na sprzedaży paliw oraz alkoholu innym podmiotom niż miasto Słupsk lub jednostki mu podległe.
Fragment raportu NIK (fot. NIK)
W protokole wskazano ponadto, że prezes MZK jest zatrudniona na umowę o pracę, a powinna mieć umowę menadżerską. Wskazano też, że nie weryfikowano celowości działalności PGK i MZK pod względem zawieranych umów sponsorskich i darowizn w zakresie działalności spółek.
BRAK MIEJSKICH KONTROLI
Kontrolerzy skrytykowali również Urząd Miejski w Słupsku oraz Komisję Rewizyjną Rady Miasta, bo w latach 2018-2020 nie przeprowadzono ani jednej kontroli, dotyczącej nadzoru właścicielskiego nad miejskimi spółkami.
Fragment raportu NIK (fot. NIK)
Władze Słupska bronią się, że działały w najlepszej wierze i zgodnie z przepisami oraz wskazówkami prawników. Wskazane nieprawidłowości zostaną lub już zostały usunięte. Osoba odpowiedzialna za nieopublikowanie informacji w Biuletynie Informacji Publicznej już w ratuszu w Słupsku nie pracuje.
Przemysław Woś/am