W starogardzkiej hali tylko bandy reklamowe wieloletniego sponsora tytularnego zastąpiły te innych podmiotów. A tak poza tym, to bez zmian. Miasto żyje koszykówką i ufa swoim pupilom, mimo że po parkiecie nie biegają już Amerykanie z Energa Basket Ligi, a młodzi gniewni Polacy, żądni sukcesów.
Klub w kilka miesięcy przeszedł gigantyczną rewolucję, poczynając od nazwy, przechodząc przez sponsora, rozgrywki, na media marketingu kończąc. Nazwę Polpharma zastąpił poczciwy, nawiązujący do tradycji SKS Starogard, a nowe logo akcentuje przynależność do klubowej maskotki – diabła, który nadal jest ozdobą tutejszej hali.
Wypadało by zapytać więc co czeka SKS Starogard w I-ligowej rzeczywistości? Plany są ambitne, długofalowe i mają sens. Żyjący od lat w Starogardzie trener Bartosz Sarzało zna możliwości tutejszej koszykówki, co więcej zna też realia I-ligowe, bowiem uczył się tych rozgrywek również na Kociewiu w Dece Pelplin. Na razie ma jednak czas na realizację kilkuletniej misji powrotu do elity. W pierwszym roku celem jest awans do fazy play-off i możliwe powalczenie w fazie pucharowej o jak najwięcej. Dopiero wraz z kolejnym rozdaniem ma przyjść ciśnienie na walkę o awans.
MIŁE ZŁEGO POCZĄTKI
Spotkanie z Dzikami Warszawa w 4. kolejce Suzuki 1. Ligi rozpoczęło się dobrze dla SKS-u, który już na samym początku wypracował sobie ponad 10-punktową przewagę. Wszystko posypało się jednak w obliczu kontuzji najbardziej doświadczonego w zespole Witalija Kowalenki – 37-letni podkoszowy naciągnął mięśnie pachwiny i już w pierwszej kwarcie zakończył swój udział. Od tego momentu goście ze stolicy szybko wrócili do równowagi, by w ostateczności osiągnąć komfortową przewagę, dowiezioną do końca spotkania. Stołeczni wykorzystali osłabienia gospodarzy pod koszem, do tego trafiali trudne rzuty. W konsekwencji chyba nawet dla siebie dość niespodziewanie zwyciężyli.
ILE GWIAZDY W RYŻKU
Koszykarska stolica Kociewia będzie liczyła na Szymona Ryżka – ubiegłorocznego Mistrza Polski z BM Stalą Ostrów Wielkopolski, który jednak nie znajdował uznania w oczach trenera Igora Milicicia. 24-letni rzucający postanowił zejść szczebel niżej, a tu ma niekwestionowany status lidera i gwiazdy, co jednak nie zawsze jeszcze mu pomaga. W sobotę przeciwko Dzikom branie ciężaru na swoje barki okupił kilkoma złymi decyzjami i niecelnymi rzutami, ale jest to też podyktowane koniecznością rozgrywania piłki wynikającą z braku kontuzjowanego Michała Kierlewicza. – Jestem bardzo zamkniętym w sobie chłopakiem, a głosy o tym że jestem gwiazdą ligi przyjmuję z pokorą. Byłem 2 lata w ekstraklasowej drużynie, bardzo mocno przepracowałem ten okres i chcę to pokazać. Fakt, nie wszystko potoczyło się tak, jak chciałem, ale być w takiej drużynie mistrzowskiej, która zdobyła srebro FIBA Europe Cup jest naprawdę mega doświadczeniem. Zdecydowałem, że chcę być teraz liderem tej drużyny – mówił przed naszym mikrofonem zdobywca 13-punktów, oraz najskuteczniejszy ligowiec po trzech seriach gier.
SPOKÓJ I BEZ NERWOWYCH RUCHÓW
Prezesem klubu nadal jest Jarosław Drewa – były zawodnik Kociewskich Diabłów, także ex-kierownik drużyny i jej dawny asystent. Przejął klub niespełna dwa lata temu, w trudnym momencie, gdy podmiot balansował na krawędzi, walcząc o przekonanie sponsora tytularnego do dalszego łożenia środków. Po dwuletnich bojach ostatecznie starogardzki zespół zaliczył spadek z Ekstraklasy, odcinając dość wyraźną kreską stare od nowego, Polpharmę od SKS-u. Jeszcze większym wsparciem niż dotychczas wykazało się miasto, będąc od ubiegłego sezonu głównym sponsorem i decydentem w sprawach klubu. – Zaczęliśmy sezon całkiem obiecująco, natomiast teraz przyszły dwie porażki z drużynami, które tak jak my będą walczyły o ósemkę, więc nie robiłbym tutaj jakiejś tragedii – tłumaczył sobotnią przegraną prezes Jarosław Drewa. – Przeciwnik postawił nam mocne warunki, świetnie grał w ataku, dobrze dzielił się piłką i dlatego nasza drużyna przegrała – dodał.
KONTUZJE PRZESZKODĄ
Na chwilę obecną zespół nie planuje wzmocnień. Skład został zbudowany tak, by w tym zestawie personalnym dokończyć sezon. W Starogardzie bardzo liczą na szybki powrót Michała Kierlewicza – zawodnika kontuzjowanego od początku sezonu. Jego rychły powrót wzmocni rotację i pozwoli znowu nawiązać walkę o środek tabeli 1. ligi. Ale nawet w obliczu przegranych, drużyna może liczyć na wsparcie lokalnej społeczności. – Cieszę się z frekwencji którą mamy w Ekstraklasie, hala jest wypełniona po brzegi, niczym na meczu w Ekstraklasie. Wiadomo, poziom jest delikatnie niższy, natomiast ludzi napędzają emocje, które póki co gwarantujemy – zakończył Jarosław Drewa.
Rozmowy z Szymonem Ryżkiem i Jarosławem Drewą w niedzielnym magazynie Pick’n’Roll po 18.
4. kolejka Suzuki 1. ligi: SKS Starogard Gd. – Dziki Warszawa 76:82 (25:16, 18:24, 17:24, 16:18)
Paweł Kątnik