Logistyka przechodzi poważne problemy – łańcuchy dostaw zostały zerwane, kontenerowce nie nadążają, zamknięto porty w Chinach. Dokąd zmierzamy? W audycji „Ludzie i Pieniądze” Iwona Wysocka zadała to pytanie swoim gościom: Piotrowi Frankowskiemu, redaktorowi naczelnemu dwutygodnika „Namiary na Morze i Handel”, oraz Mateuszowi Kowalewskiemu, prezesowi portalu gospodarkapolska.pl.
Piotr Frankowski ocenił, że możemy spodziewać się wzrostu cen. – Mówiąc prostymi słowami, wszystko będzie o wiele droższe. To jest skutek, który odczujemy namacalnie i myślę, że będzie dotkliwy, biorąc pod uwagę sytuację, w której się znajdujemy i inne elementy, które składają się na wzrost cen. Z jednej strony będzie wzrost cen dla finalnego odbiorcy, a druga rzecz to brak towarów spowodowany z jednej strony epidemią w Chinach, zamykaniem tamtejszych terminali, przez co sprowadzanie elementów z Azji staje się bardzo kłopotliwe ze względu na ich braki. Zresztą konsekwencje tego widzimy między innymi w przemyśle samochodowym, fabryki w Europie zamykają produkcję przynajmniej do końca roku ze względu na brak elementów z Chin – wskazywał.
Z kolei Mateusz Kowalewski uspokajał, że nie grozi nam brak towarów w sklepach. – Z pewnością trudno mówić o pustych półkach, jestem daleki od takiego czarnowidztwa. Z brakami pewnych grup towarowych spotykamy się codziennie. Dużym sieciom sklepów meblowych w tej chwili brakuje bardzo dużej części asortymentu. Półtoraroczny okres oczekiwania na nowe samochody, który wynika między innymi z problemów z dostępnością komponentów do ich produkcji, to dzisiaj norma w większości salonów samochodowych – podkreślał.
MarWer