Stik wrócił do Gdańska. Zaginioną w tajemniczych okolicznościach pracę londyńskiego streetartowca można ponownie podziwiać w przestrzeni miasta.
Stik stworzył graffiti z młodzieżą na Dolnym Mieście dziesięć lat temu. Wykonana na kontenerach praca przedstawiała kolorowe patykowate postaci, charakterystyczne dla stylu artysty. Po jakimś czasie graffiti… zniknęło. Okazało się, że zostało skradzione. Dochodzenie i poszukiwanie dzieła przy zaangażowaniu wielu osób zajęło kilka lat, ale zakończyło się sukcesem. Artysta osobiście pojawił się w Gdańsku na odsłonięciu odzyskanej pracy, która znalazła miejsce na terenie Stoczni Cesarskiej.
– Pragnę wszystkim zaangażowanym w odzyskanie pracy bardzo podziękować. To nowa interpretacja tego dzieła. Jestem bardzo zadowolony z tego, że tak to się potoczyło i szczęśliwy, że praca po tylu latach wróciła „do domu”. Dzieło dotyczyło społeczności i bycia razem. Fakt, że zaginęło i potem się odnalazło, nabiera nowego znaczenia. To, że ustawione jest teraz w okręgu i że znajduje się na terenie stoczni, jest bardzo symboliczne – mówi Stik.
TERAZ JUŻ NIE ZNIKNIE
Tytuł pracy „It’s complicated”, w kontekście wydarzeń wokół niej, nadaje jej dodatkowego znaczenia. – Najważniejsze jest to, że praca powróciła do Gdańska, do miasta, gdzie powstała. To bardzo pozytywne i daje nadzieję na to, że czasami takie sytuacje, które wydają się niemożliwe i trudne, potrafią znaleźć pozytywny finał – podkreśla Anna Szynwelska z Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnie na Dolnym Mieście, przy którym powstało dzieło Stika.
Graffiti znajduje się na otwartej przestrzeni i jest widoczne między innymi od strony ulicy Popiełuszki. Szybko stamtąd nie zniknie.
– Specjalnie wybraliśmy to miejsce, bo wiemy, że tutaj praca może być prezentowana przez długi czas. Jest doskonale widoczna i nie planujemy stawiać tutaj żadnych budynków – mówi Gerard Schuurman ze Stoczni Cesarskiej Development. W przyszłości dzieło może wejść w skład parku, który powstanie na tym terenie.
Aleksandra Nietopiel/MarWer