Koniec wieloletniej wojny o korty. Sopocki Klub Tenisowy pozostanie jedynym użytkownikiem. Mamy oświadczenia stron sporu

To może być koniec wieloletniego sporu o sopockie korty. Sąd Najwyższy podtrzymał decyzję Sądu Okręgowego w Gdańsku, dotyczącą tego, że Sopocki Klub Tenisowy może zostać wpisany do ksiąg wieczystych jako jedyny użytkownik kortów. Miasto wydało w tej sprawie oświadczenie na swojej stronie internetowej, w który prezydent Sopotu Jacek Karnowski, mówi, że podjęta decyzja jest bolesna dla mieszkańców i sugeruje, że klub tenisowy chciał teren sprzedać lub zabudować.

   Na zarzuty prezydenta odpowiada prezes SKT Bartłomiej Białaszczyk, którego zdaniem prezydent nie umie pogodzić się z wyrokiem:

– To nie stało się teraz. Spór jest zamknięty od lat. To jest tylko kwestia wpisu. Pan prezydent cały czas kombinował, przeciągał sprawę, a nawet łamał prawo, a radni chyba nawet nie wiedzieli za czym głosują. Dzisiaj to jest historia. Z naszego punktu widzenia sprawa wygląda inaczej. Uważam, że jesteśmy tymi, którzy uratowali korty, bo wystarczy spojrzeć na cały Sopot, co prezydent z robi z miastem i za czym grupa, która za nim stoi głosuje. Uważam, że gdyby nie ten wyrok, to korty trafiłyby w zupełnie inne ręce. Zresztą teraz demoluje także inne stowarzyszenia – mówi Białaszczyk i dodaje: – To jest sukces wszystkich sopocian, bo my jesteśmy sopocianami.

Na pytanie kiedy SKT zamierza przejąć obiekt i czy może zapewnić, że nie będzie on służył celom niezwiązanym ze sportem, prezes odpowiada: – Mój ojciec zajmował się tym wiele lat, potem ja byłem prezesem. Jakby miały być korty zabudowane, to chybaby mi pękło serce. Mam nadzieję, że ci, którzy będą się po mnie tymi kortami zajmować, będą dalej kontynuować to, co myśmy zaczęli. Wracamy teraz do budowy turniejów i świetności tego obiektu. Powtórzę to, co mówiłem już wielokrotnie, to jest najpiękniejszy obiekt w Europie i klub, który zasługuje na zupełnie inne traktowania, a nie tego typu działania ze strony prezydenta.

 

Oświadczenie prezydenta Sopotu

Decyzja Sądu Najwyższego podjęta 15 grudnia br. jest dla mieszkańców Sopotu bardzo bolesna. Przez wiele lat Miasto Sopot podejmowało wysiłki zmierzające do tego by nie dopuścić do zawłaszczenia sopockich kortów i przejęcia ich przez zarząd SKT w upadłości. Zawsze staliśmy na stanowisku, że sopockie korty tenisowe powinny być własnością mieszkańców i terenem służącym sopocianom jako obiekt sportowy i rekreacyjny. Wszelkie działania miasta, podejmowane w zgodzie z przepisami prawa i na mocy decyzji sądowych, do tego zmierzały.

Działania zarządu Sopockiego Klubu Tenisowego w upadłości od kilku lat nacechowane były  chęcią przejęcia tych terenów i wzbogacenia się, o czym świadczą podejmowane próby, m.in. sprzedaży terenu deweloperowi na poczet długów czy wybudowania na kortach aparthotelu. Działania te prowadzone były przez członków Zarządu SKT, ludzi których obciążają prawomocne wyroki za przywłaszczenie mienia klubowego. Wymowne było również przeniesienie siedziby Sopockiego Klubu Tenisowego w upadłości do Siedlec, a później Pruszkowa, co nastąpiło po wszczęciu przeze mnie postępowania nadzorczego dotyczącego działań ówczesnego Zarządu SKT. Intencje zarządu SKT w upadłości objawiły się w całej pełni w czerwcu 2018 roku, kiedy to zidentyfikowani i niezidentyfikowani sprawcy dokonali siłowego i bezprawnego zajęcia kortów tenisowych, budynków klubowych i hali tenisowej i okupowali je przez kilkanaście dni, aż do interwencji podjętej przez Policję.

Nie tracę nadziei i będę walczył do końca o to, by sopockie korty tenisowe wróciły do mieszkańców Sopotu.
Miasto zapowiada dalszą walkę o korty, chociaż decyzja Sądu Najwyższego jest ostateczna i nie przysługuje od niej odwołanie. Członkowie SKT nie wiedzą jeszcze, kiedy wznowią działalność na terenie obiektu przy ulicy Haffnera.

W ubiegłym roku na temat sporu o korty Bartłomiej Białaszczyk wypowiadał się w audycji Gość Dnia Radia Gdańsk >>> TUTAJ. O sprawie pisaliśmy na stronie radiogansk.pl.

  Piotr Puchalski  

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj