Do Polski przybyły ponad dwa miliony uchodźców z Ukrainy. Część z nich pojedzie dalej, część jednak rozlokuje się po całej Polsce i będzie szukać pracy. Jak wygląda sytuacja na trójmiejskim rynku? Czy wśród osób, które do nas przyjeżdżają, są poszukiwani specjaliści? O to Iwona Wysocka zapytała Rafała Dadeja, prezesa Ambition Group i Tomasza Limona, prezesa Pracodawców Pomorza.
– Uchodźcy na razie przyjeżdżają, muszą znaleźć miejsce do zamieszkania i się trochę „ogarnąć” po swoich traumatycznych przeżyciach. Trwa proces rejestracji i nadawania im numerów PESEL, to trochę potrwa. Nasz rynek w jakiejś mierze jest gotowy na to, by przyjąć uchodźców do pracy. Oczywiście większość to kobiety, dzieci i osoby starsze. Niestety nie wszystkie branże są gotowe ich przyjąć, mówię tu o branży budowlanej czy transporcie, chociaż mam sygnały, że kobiety mogą pracować jako kierowcy autobusów w metropolii trójmiejskiej. Są też sygnały ze strony szpitali. Są one gotowe na przyjęcie do 500 osób natychmiast. Służba zdrowia od dawna boryka się z brakiem specjalistów i w tej chwili od zaraz jesteśmy w stanie zatrudnić te osoby. Umożliwia to specustawa, która pozwala na zatrudnianie lekarzy i pielęgniarek na specjalnych warunkach. Inne branże też są gotowe, ale musimy się uzbroić w cierpliwość. To będzie trochę trwało – mówił Tomasz Limon.
– Nie wszystkie branże są gotowe przyjąć uchodźców do pracy. Nasza branża prezentuje właśnie ten typ. Nie mówimy, że nie przyjmiemy, ale chodzi głównie o wysokiej klasy specjalistów, programistów, techników i konsultantów. Tutaj będzie ciężej, tym bardziej że gros tych osób, które do nas trafiają, to kobiety i dzieci. Jak widzę takie dane, zastanawiam się nad innymi konsekwencjami i przychodzą mi do głowy inne pytania. Na przykład: jak rynek szpitali radził sobie bez tych 500 osób do tej pory. Widać, jaki tu był kryzys pracowniczy. Dobrze, że te osoby do nas trafiają, bo przynajmniej część z nich będzie mogła być zatrudniona w służbie zdrowia. Najprawdopodobniej większość z tych osób to osoby z niższego szczebla, bez wyższych kwalifikacji. Wydaje mi się, że mikroprzedsiębiorczość skorzysta na tym, że dużo osób się u nas pojawi. Oczywiście dajmy im czas, minęło dopiero kilka tygodni, ale za chwilę odczujemy, że tych rąk do pracy będzie więcej – komentował Rafał Dadej.
ua