Na kary od półtora do czterech i pół roku więzienia skazał Sąd Okręgowy w Gdańsku ośmiu osób oskarżonych o kradzież z konta księdza z Gdyni prawie dwóch milionów złotych. Pracownik banku, który realizował transakcję, został uniewinniony.
Oskarżeni w sierpniu 2017 roku, posługując się podrobionym notarialnym pełnomocnictwem, dokonali szeregu przelewów z konta duchownego, na konta tak zwanych „słupów”. Oni też później wypłacali gotówkę z banku.
PAWEŁ K. Z NAJSUROWSZYM WYROKIEM
Sędzia Michał Dampc uniewinnił oskarżonych od zarzutu udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Uznał jednak, że procederem kierował Paweł K., który usłyszał najsurowszy wyrok. – To ten oskarżony w jakiś sposób dowiedział się o takiej możliwości, zaplanował to całe zdarzeniem dokooptował sobie pozostałych oskarżonych. Zdaniem sądu zasłużył na najsurowszą karę, choć żadnych czynności tutaj fizycznie nie wykonywał, był osobą, która kierowała tym całym procederem, wydawała polecenia pozostałym oskarżonym, była tak zwanym sprawcą kierowniczym. Jego prawą ręką był natomiast Piotr P. – mówił sędzia Dampc.
PRACOWNIK BANKU UNIEWINNIONY
Sąd uniewinnił pracownika banku, z którego konta wypłynęły pieniądze. Uznał, że mężczyzna był przypadkowym pracownikiem, który odebrał telefon od jednego z oskarżonych i poinformował go, że jest możliwość wypłaty pieniędzy na podstawie notarialnego pełnomocnictwa.
Wyrok jest nieprawomocny. Na jego ogłoszeniu nie było oskarżonych ani prokuratora. Obrońca głównego oskarżonego już zapowiedział apelację. – Mój klient czuje się niewinny i pokrzywdzony dzisiejszym wyrokiem. Z pewnością będziemy wnosili apelacje. W ocenie obrony materiał dowody jest bardzo rachityczny i bazuje wyłącznie na pomówieniu innego współoskarżonego w tej sprawie. Sąd ponad wszelką wątpliwość nie ustalił, że oskarżony Paweł K. dopuścił się zarzucanych mu czynów i kto był beneficjentem i pomysłodawcą całego czynu oraz gdzie są skradzione środki. Liczymy, że na etapie postępowania odwoławczego Sąd Apelacyjny prawidłowo oceni zgromadzony materiał dowodowy i wyda rozstrzygnięcie zgoła odmienne – komentuje adwokat Patryk Czyżykowski.
Oskarżeni muszą też zapłacić grzywnę i zwrócić zrabowane pieniądze.
Grzegorz Armatowski/raf