Szef Pomorskiego Związku Piłki Nożnej: dobrze, że Sousa uciekł, mamy nowego bohatera narodowego

(fot. Radio Gdańsk/Martyna Kasprzycka)

W grudniu, a może już nawet w listopadzie będziemy mieli Katar. To za sprawą piłkarzy, który pokonali Szwedów i zagrają w finałach mistrzostw świata. Jak wtorkowy mecz w Chorzowie wyglądał z perspektywy trybuny VIP Stadionu Śląskiego i z jakimi nadziejami możemy spoglądać w przyszłość? O tym Włodzimierzowi Machnikowskiemu opowiadał „Gość Dnia Radia Gdańsk”, którym był Radosław Michalski, prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej,  były reprezentant Polski.

– Po rzucie karnym wykorzystanym przez Roberta Lewandowskiego Szwedom wszystko się posypało, przestali grać. W naszym wykonaniu druga połowa była koncertowa. Dawno nie widziałem takiego meczu naszej reprezentacji, że prowadzimy 2:0 w ważnym meczu i nie bronimy się, dalej atakujemy i strzelamy – zauważył Radosław Michalski.

Polscy piłkarze w finale baraży mogli mierzyć się ze Szwedami albo Czechami. Trener Czesław Michniewicz cieszył się, że trafili właśnie na zespół ze Skandynawii, ale prezes Pomorskiego Związku Piłki Nożnej był innego zdania. – Po meczu możemy dopisywać różne teorie. Ja obawiałem się Szwedów, nigdy nam z nimi nie szło, grali twardy, silny, ale też techniczny futbol, prezentowali się bardzo dobrze biegowo. To nie był mój wymarzony przeciwnik, ja wolałbym Czechów, ale okazało się, że Czesław Michniewicz wie lepiej i na koniec rozłożył ich na łopatki – przyznał.

– Nie byłem fanem Paulo Sousy. Po meczu z Węgrami rozmawiałem z Cezarym Kuleszą, że najlepiej byłoby go zwolnić. Zupełnie w niego nie wierzyłem. Piłkarze przyznają, że nie było z nim kontaktu. Przyjeżdżał na zgrupowanie, które trwało pięć dni, a później przez dwa miesiące potrafił się do nikogo nie odzywać. Tak się nie buduje drużyny. Na szczęście dostał tę propozycję z Brazylii, niech sobie tam radzi, a my mamy teraz nowego bohatera narodowego – związanego z Trójmiastem Czesia Michniewicza – cieszył się Gość Dnia. Prowadzący rozmowę nawiązał też do internetowego wpisu Paulo Sousy, który pogratulował awansu swoim rodakom z Portugalii, ale o reprezentacji Polski nawet się nie zająknął. – Może zapomniał o tym, że był w ogóle trenerem w Polsce. My też chętnie o nim zapomnimy. Wyszło, jak wyszło i wyszło bardzo dobrze – skwitował Michalski.

– W końcu dobry mecz zagrał Wojtek Szczęsny. Ja zawsze drżę, kiedy on stoi w bramce. Wiadomo, że to świetny bramkarz, ale bez szczęścia w reprezentacji Polski, ale to spotkanie pokazało, że tu też może być bardzo dobry. Boję się o pozycję środkowych obrońców. Kamil Glik ma swoje lata, gra trochę rzadziej. Od początku meczu zmagał się z kontuzją, ale dokończył spotkanie i to na bardzo dobrym poziomie. Mamy Bednarka, który nie wygląda na lidera obrony. Później jest długa przerwa i tu mamy największą bolączkę. O pomoc i atak się w ogóle nie martwię. Napastników mamy wielu, w środku pomocy też to fajnie wygląda. Doszedł Bielik, a Krychowiak pokazał, że dalej jest wartościowym zawodnikiem. Mamy fajną mieszankę rutyny z młodością – wyliczał.

mrud

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj