Ceny paliw dobijają komunikację publiczną. Przewoźnicy nie są w stanie utrzymać dotychczasowych cen, bo dopłacają do kursów. Podnoszą opłaty za bilety albo proszą samorządy o rekompensaty w ramach umów przewozowych.
Jak mówi Grzegorz Köenig z PKS Gdynia, dziś paliwo to 45 proc. kosztów firmy. Przed rosyjską agresją na Ukrainę to było 30 proc.
– Od razu po wybuchu wojny poinformowaliśmy wszystkie samorządy, z którymi współpracujemy, o radykalnych i niemożliwych do przewidzenia wzrostach kosztów, które zagrażają dalszemu prowadzeniu komunikacji. Z częścią samorządów dogadaliśmy się od razu, z częścią dalej negocjujemy. Natomiast Urząd Zamówień Publicznych wydał pozytywną opinię na temat możliwości dokonania zmian w umowach – zaznacza.
Rozmowy z samorządami nie są łatwe – przyznaje przewoźnik. Na obsługiwanych komercyjnie trasach spółka dwukrotnie już w tym roku podnosiła ceny biletów, łącznie o 20 proc.
– Prowadzone przez nas negocjacje nie służą temu, byśmy wykorzystali tę sytuację i zarabiali więcej. Potrzebujemy tylko pokrycia tych zwiększonych kosztów. Dla uzmysłowienia – rok temu w marcu zapłaciliśmy za paliwo niespełna 900 tysięcy złotych. W tym roku będzie to prawie półtora miliona – wylicza Köenig.
MOŻLIWE PODWYŻKI
Samorządy zrzeszone w Metropolitalnym Związku Komunikacyjnym Zatoki Gdańskiej już wcześniej zapowiedziały podwyżki od czerwca nawet o jedną czwartą. Wiceprezydent Gdyni Katarzyna Gruszecka-Spychała przyznaje, że planowane zmiany mogą nie wystarczyć.
– Mieliśmy wielką nadzieję, że będą to ostatnie podwyżki w tej kadencji. Być może uda się utrzymać taki stan, ale dziś wydaje się to coraz bardziej niepewne – przestrzega.
Alternatywą w przewozach samorządowych są zmiany siatki połączeń.
FIRMY ZAGROŻONE UPADŁOŚCIĄ
Wpływy z biletów to średnio 1/4 kosztów funkcjonowania komunikacji miejskiej. Wśród przewoźników coraz głośniej mówi się natomiast o możliwych upadkach firm, które wzrostu kosztów mogą nie wytrzymać. Tymczasem branża liczy na interwencję państwa. Sugeruje zwolnienie z akcyzy, opłat za przejazd drogami krajowymi albo obniżkę VAT z biletów.
Sebastian Kwiatkowski/mrud