Niemcy rezygnują z energetyki jądrowej. Mateusz Kowalewski: ta decyzja była błędem

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

– Trudno oceniać w racjonalny sposób decyzje, dotyczące polityki energetycznej Niemiec. Czas pokazuje, że były one błędne – oceniał Mateusz Kowalewski, prezes zarządu portalu gospodarkamorska.pl podczas pierwszej debaty w ramach II Forum Morskiego Radia Gdańsk, poświęconego energetyce jądrowej. Odniósł się on do tego, że Niemcy wygaszają elektrownie atomowe w swoim kraju.

Mateusz Kowalewski podkreślał, że mamy do czynienia z pewną transformacją energetyczną, która nie dotyczy tylko źródeł energii, ale również kierunków jej przesyłu i powstawania w Polsce. – Teraz mamy kierunek z Południa na cały obszar naszego kraju, ale w najbliższej dekadzie to się zmieni. Bardzo dużym elementem powstawania tej energii będzie Północ, między innymi Pomorze. Energia jądrowa jest bardzo stabilnym źródłem energetycznym, w przeciwieństwie do morskich farm wiatrowych, gdzie wytwarzanie energii w olbrzymim stopniu zależy od warunków atmosferycznych i przebiega w sposób zmienny. Dwa zlokalizowane blisko siebie takie źródła energii powodują, że one w idealny sposób się uzupełniają. Jestem przekonany, że decyzja o lokalizacji elektrowni atomowej na Pomorzu jest związana między innymi z tym. Oczywiście jest szereg innych walorów, związanych z naszym regionem – zauważał.

WAŻNA ROLA WODY

Zapytany, jakie to walory, odpowiedział, że podstawowym, fundamentalnym jest dostęp do nieograniczonej ilości wody jako chłodziwa dla reaktorów. – W tej chwili powstają nawet obawy, że Wisła, w przypadku na przykład dużej suszy, może być niewystarczającym źródłem takiego chłodziwa i dlatego podjęto decyzję, że musi to być lokalizacja bliska Bałtyku. Pewnie wiele osób zadaje sobie pytanie, dlaczego nie Żarnowiec, skoro on już ma klimat przemysłowy, a obok mamy największą elektrownię szczytowo-pompową w Polsce, która z założenia powstała między innymi ze względu na przyszłą lokalizację elektrowni atomowej i miała być magazynem absorbującym potencjał energetyczny. Jednak jest kilka argumentów za lokalizacją w Lubiatowie-Kopalinie. Wydaje się, że podstawowym argumentem jest fizycznie mniejsza odległość od wybrzeża Bałtyku – mówił.

Jarosław Popek przypomniał, że rozpatrywano blisko 92 lokalizacje. – Oczywiście tak, ale tych konkretnie nadmorskich było zdecydowanie mniej. Z tego, co się orientuję, Jezioro Żarnowieckie nie jest akwenem wystarczającym do chłodzenia elektrowni o mocy powyżej dwóch tysięcy megawatów, a trzeba zwrócić uwagę na to, że planowana jest moc na poziomie 3,75 gigawata, więc ona wyraźnie przekracza potencjał tego zbiornika. Czyli komunikacja z Bałtykiem i tak byłaby potrzebna. Dlatego, jak się wydaje, wybrano lokalizację w Lubiatowie, fizycznie bliżej Bałtyku, z szeregiem walorów geograficznych, geologicznych, które też przemawiają za tą inwestycją. Oczywiście wiele osób podchodzi do tego w taki sposób, że kojarzymy ten region z lasami, naturą, dosyć dziewiczym terenem na wybrzeżu Bałtyku, który nie jest specjalnie zagospodarowany, kojarzy się z agroturystyką, typową rekreacją. Jednak z drugiej strony te walory przemawiają za taką inwestycją, ponieważ jest tam bardzo małe skupisko ludzi, odległe duże ośrodki urbanistyczne, które, niestety, wskazują, że właśnie takie miejsce jest najbezpieczniejsze, najlepsze. Chociaż jeśli chodzi o bezpieczeństwo, elektrownie trzeciej generacji plus to naprawdę reaktory zabezpieczone w taki sposób, że mówi się, że są stukrotnie bezpieczniejsze od reaktorów drugiej generacji, które były już o niebo dalej niż reaktor, który zrobił tak złą markę elektrowni jądrowych, czyli reaktor w Czarnobylu – wskazywał.

BŁĘDNE DECYZJE NIEMIEC

Niemcy likwidują elektrownie atomowe. Teraz wstrzymano działania z powodu wojny w Ukrainie, ale od niech nie odstąpiono. Dlaczego w Niemczech mogła zapaść taka decyzja?

– Trudno oceniać w racjonalny sposób decyzje, dotyczące polityki energetycznej Niemiec. Czas pokazuje, że te decyzje były błędne, że droga, która prawie całkowicie uzależniała ten kraj od rosyjskiego gazu, była ślepym zaułkiem i złym kierunkiem. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, mamy w tej chwili szereg działań wojennych za naszą wschodnią granicą. Jak widać, na razie nie było tam problemów. Mamy tam przecież olbrzymią elektrownię atomowa w Zaporożu, największą elektrownię atomową w Europie. Te reaktory cały czas są bezpieczne. Zagrożenia wojenne czy terrorystyczne dotyczą też innych źródeł energii. Wyobraźmy sobie na przykład atak terrorystyczny czy jakieś działania wojenne skierowane na tankowiec cumujący czy przypływający do Naftoportu. Mamy tam do czynienia z katastrofą ekologiczną na wyciągniecie ręki. W przypadku takiego ataku Zatoka Gdańska będzie całkowicie skażona, więc musimy liczyć się z pewnym ryzykiem, które trzeba minimalizować. Podobnie musimy patrzeć na energię atomową. Moim zdaniem decyzja o wstrzymaniu budowy elektrowni w Żarnowcu była złą decyzją. W tej chwili bylibyśmy o wiele dalej jako Polska z doświadczeniami w tego typu inwestycjach, z łańcuchem dostaw, z polskimi formami, które mogłyby już mieć doświadczenia w tak dużym projekcie i moglibyśmy zarówno rozbudowywać tę elektrownię, jak i mówić o budowie kolejnych. Co więcej, nasza niezależność energetyczna w tej chwili byłaby dużo większa. Weźmy przykład Słowacji, która nie podjęła takich decyzji 30 lat temu i w tej chwili można powiedzieć, że jest krajem zupełnie niezależnym, jeżeli chodzi o energię elektryczną – powiedział prezes zarządu portalu gospodarkamorska.pl Mateusz Kowalewski.

Jarosław Popelk dopytał, czy gdybyśmy mieli Żarnowiec, to gospodarka na Pomorzu mogłaby wyglądać jeszcze lepiej. – Trzeba spojrzeć na to, że Pomorze jest dużym ośrodkiem gospodarczym w dużej odległości od polskich źródeł energii. Koszt transportu tej energii z południa Polski jest spory. Mówimy o setkach kilometrów sieci energetycznych. Co więcej, jednolitość, jeśli chodzi o źródła energii, w tak dużym kraju jak Polska, jest zdecydowanie niewskazana. To powinno być bardziej zdywersyfikowane. Projekt elektrowni atomowej w Żarnowcu powstał właśnie na takich fundamentach. Dzisiaj do tego wracamy. W połączeniu z morskimi farmami wiatrowymi możemy mieć do czynienia z naprawdę udaną transformacją energetyczną i dywersyfikacją dostaw energii zarówno z Południa, jak i z Północy, bo jestem przekonany, że dziś nie jesteśmy gotowi na to, żeby całkowicie zrezygnować z energii wytwarzanej na Południu. Dziś jest to po prostu nierealne – sugerował.

(Fot. Radio Gdańsk/Roman Jocher)

 

Forum Morskie Radia Gdańsk to cykliczny projekt, będący naszym wkładem w rozwój polskiej gospodarki morskiej. W ramach drugiej edycji zaplanowaliśmy także kolejne debaty. 22 kwietnia zastanowimy się nad tym, jak zwiększyć konkurencyjność polskich portów w nowej sytuacji geopolitycznej. Z kolei 6 maja przyjrzymy się wyzwaniom stojącym przed pomorskim rynkiem pracy w następstwie napływu uchodźców z Ukrainy, ze szczególnym uwzględnieniem przemysłu morskiego. Także w maju porozmawiamy na temat ekologii, broni chemicznej i powojennych substancji na dnie Bałtyku.

Na finał wydarzenia zapraszamy w dniach 9 i 10 czerwca. Wówczas przedstawiciele świata nauki, eksperci i prezesi czołowych polskich spółek wezmą udział w sześciu debatach w studiu Radia Gdańsk. Wśród poruszanych tematów znajdzie się bezpieczeństwo energetyczne Polski w kontekście nowoczesnych technologii i silnej gospodarki morskiej, morskie farmy wiatrowe jako przyszłość polskiej energetyki i przekop Mierzei Wiślanej. Odbędą się także debaty na temat wpływu masowych środków komunikacji na środowisko, dostępności portów od strony lądu oraz bezpieczeństwa przeciwpowodziowego Żuław. 9 czerwca zostaną także wręczone dwie statuetki: nagroda „Statek Roku” oraz „Żagiel Radia Gdańsk”. Galę uświetni występ zespołu „Zagan Acoustic”.

MarWer

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj