Koniec śledztwa w sprawie wypadku z dwumiesięcznym dzieckiem w Gdańsku. Przed sądem staną rodzice dziecka, którzy – zdaniem śledczych – nie udzielili mu pomocy.
Do zdarzenia doszło w październiku 2020 roku pod wiaduktem na ulicy Klinicznej. Ojciec dziecka na łuku drogi stracił panowanie nad samochodem i uderzył w bariery energochłonne pod wiaduktem SKM. Chłopiec wypadł z niewłaściwie zamontowanego nosidełka.
Jak mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, rodzice zamiast wezwać karetkę wrócili z dzieckiem do domu i dopiero po kilku godzinach pojechali z nim do szpitala. – 22 października 2020 roku w godzinach wieczornych do szpitala zostało przywiezione 8-tygodniowe dziecko w stanie ciężkim, z urazem głowy. Według matki, dziecko wypadło z nosidełka. Charakter obrażeń wzbudził wątpliwości lekarzy, co do okoliczności ich powstania. Powiadomiono policję. Ustalono, że obrażenia chłopca miały związek z wypadkiem drogowym, do którego doszło 22 października 2020 roku w Gdańsku około godziny 13:30. Ojciec dziecka na łuku drogi stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w bariery energochłonne pod wiaduktem SKM. Chłopiec wypadł z niewłaściwie zamontowanego nosidełka samochodowego, w którym był przewożony. Oboje rodzice oddalili się z miejsca wypadku, nie udzielając dziecku pomocy medycznej. Okazało się, że mężczyzna miał prawomocnie orzeczony zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Chłopiec odniósł ciężkie obrażenia głowy, które spowodowały chorobę realnie zagrażającą życiu – wyjaśnia.
Rodzice odpowiedzą za narażenie dziecka na utratę życia lub zdrowia. Przyznali się do winy. Ojcu grozi osiem, a matce pięć lat więzienia.
Grzegorz Armatowski/mrud