Komisja rewizyjna rady miejskiej w Słupsku krytycznie o remoncie ulicy Piłsudskiego. Zdaniem radnych, przed remontem ulicy należało zbudować zbiornik retencyjny na wody opadowe.
Po modernizacji ulicy, która kosztowała ponad sześć milionów złotych, zdaniem mieszkańców, kłopoty z zalewaniem posesji się nasiliły. Urzędnicy twierdzą, że wszystko jest w porządku, a podtopienia to efekt rzadkich deszczów nawalnych. Jacek Szaran z klubu PiS i komisji rewizyjnej rady miejskiej w Słupsku podkreśla, że kolejność inwestycji powinna być w przypadku ulicy Piłsudskiego odwrotna.
– Niestety to są lata zaniedbań i błędnych decyzji. Pewne procesy się nawarstwiały, dotyczyło to zwłaszcza zagospodarowania wód opadowych na prywatnych terenach. Teraz okazuje się, że kolektory deszczowe nie są w stanie odebrać wszystkich wód opadowych z tej części miasta. Rozumiem, że pojawiły się pieniądze na modernizację ulicy Piłsudskiego, ale trochę się mści nieplanowanie inwestycji z większym wyprzedzeniem. To jest przykład braku spójności w zarządzaniu infrastrukturą miejską. Budujemy nową inwestycję, modernizujemy drogę, a potem myślimy, co zrobić z wodami opadowymi, bo problem zostaje – dodaje Jacek Szaran.
W ubiegłym roku posesje na ulicy Piłsudskiego były zalewane trzy razy. Urzędnicy tłumaczyli, że przed remontem również były podtopienia, bo to są opady nawalne, których nie odbierze żadna instalacja deszczowa. Z takim stanowiskiem nie zgadzają się mieszkańcy ulicy Piłsudskiego w których opinii remont ulicy doprowadził do pogorszenia sytuacji.
– Obiecywano nam chodzenie tu suchą stopą, a jest jeszcze gorzej – mówili reporterowi Radia Gdańsk mieszkańcy po ubiegłorocznych zalaniach.
Budowa zbiornika retencyjnego u zbiegu ulic Piłsudskiego i Małcużyńskiego ma kosztować około pięciu milionów złotych. Inwestycja jest planowana na ten rok.
Jacek Szaran o kontroli komisji rewizyjnej:
Przemysław Woś/aKa