Incydent z udziałem rosyjskiego ambasadora, unijne pieniądze dla Polski i bieżąca sytuacja na scenie politycznej – to niektóre z tematów, które poruszono w audycji „Gość Dnia Radia Gdańsk”. Jarosław Popek rozmawiał z Januszem Śniadkiem, posłem Prawa i Sprawiedliwości, byłym przewodniczącym NSZZ „Solidarność”.
– Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że to była rosyjska prowokacja przeprowadzona z wyrachowaniem. Chodzi o to, by pokazywać ten obrazek na wewnętrzny użytek rosyjski oraz w innych krajach – jak to Rosjanie są szykanowani i prześladowani na terenie Polski. Ja powtórzyłbym za ministrem Rauem, że z punktu widzenia Polski to nie przyniesie dobrych efektów i wizerunkowo lepiej byłoby, gdyby to się nie zdarzyło. Mam duży niesmak. Można rozumieć, że w ten incydent dali się wciągnąć przyzwoici ludzie, być może Ukraińcy mieszkający w Warszawie. Trzeba uszanować ich emocje – apelował Janusz Śniadek.
– To sprowokowało debatę, na ile w Polsce powinniśmy obchodzić to święto. Donald Tusk podczas wykładu na uniwersytecie w Lublinie mówił, że chociaż w Gdańsku zostało zgwałconych 60 proc. kobiet, to było to wyzwolenie. Gdy słucham takich słów, to dosłownie zatyka mi oddech. Nie wiem, czy wśród zgwałconych kobiet był ktoś z rodziny Donalda Tuska, ale nie powinien się w takich sprawach wypowiadać. Nazywanie wejścia armii rosyjskiej do Polski wyzwoleniem jest czymś okropnym – ocenił.
– Polska jest w tej chwili w pewien sposób szykanowana przez Komisję Europejską, także w sprawie funduszu KPO. Minister Szefernaker wczoraj w formie apelu mówił o ogromnych kosztach, które ponosimy. Dla Niemiec silna gospodarczo i politycznie Polska jest czymś bardzo niewygodnym. Ewidentnie widać, że prowadzona jest polityka zagładzania Polski. Wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego wyraźnie to powiedziała – stwierdził poseł Prawa i Sprawiedliwości.
– Dostrzegam tu plan Donalda Tuska. Ilekroć zapowiedzą przekazanie Polsce pieniędzy, on wybiera się do Brukseli, aby pomóc i prawdopodobnie skutecznie blokuje. Za każdym razem efekt jest zerowy. Dopóki nie zobaczę tych pieniędzy, będę sceptyczny – deklarował.
– Z żelazną konsekwencją jest tutaj realizowany interes osłabiania Polski i taktyka totalnej opozycji. Im gorzej dla Polski, tym lepiej dla nich, z punktu widzenia partyjnego interesu. Nie ma tu żadnych sentymentów, ale zimna kalkulacja i polityka. W tej polityce nie leży silna Polska – komentował Śniadek.
– Z całą pewnością wcześniejsze wybory parlamentarne nie byłyby rzeczą dobrą z punktu widzenia interesu publicznego w Polsce. Pomijam kalkulacje polityczne. To byłoby najgorsze, co mogłoby się zdarzyć. Wolę nie spekulować na ten temat, aby nie sprowokować zdarzenia – powiedział parlamentarzysta.
– Powrót Donalda Tuska i efekty jego przedsięwzięć to najlepsze, co mogłoby się zdarzyć dla PiS-u. Pan Tusk jest ogromnym obciążeniem dla całej opozycji. Coraz częściej widzę, że świadomość tego w Platformie Obywatelskiej rośnie. Mogą zapomnieć o wyborczym zwycięstwie z Tuskiem na czele – podsumował.
ua