Trawy na sianokiszonki nie urosły, zauważalnie zwijają się blaszki liściowe zbóż. Na Pomorzu już teraz występują duże problemy spowodowane przez suszę. Brak deszczu odbija się na produkcji rolniczej. W naszym regonie, podobnie jak w większej części kraju mamy do czynienia z tzw. suszą glebową. Wilgotność wyższych warstw miejscami spada poniżej 20 proc., a suma wiosennych opadów jest o połowę niższa niż średnia z ostatnich lat.
– Krytyczny był już początek maja, szczególnie dla sianych jesienią zbóż ozimych. Teraz one weszły w fazę kłoszenia, gdzie woda nieco mniej, ale nadal jest potrzebna. Teraz krytyczne zapotrzebowanie na wodę mają zboża jare, które były siane nieco później – mówi Daniel Dąbrowski z Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego.
NIŻSZE ZBIORY ZBÓŻ I RZEPAKU
W ocenie Dąbrowskiego plony na pewno będą niższe, to dotyczy nie tylko zbóż, ale i rzepaku. – Zboża zaczynają redukować swoją masę zieloną, zwijają się blaszki liściowe. Fizjologicznie zaczynają się bronić przed stratą wody – podkreśla.
– Najbardziej jak dotąd ucierpiały trawy, które przeznaczamy na sianokiszonki – mówi Karol Hoeft, rolnik z Nowego Barkoczyna i dodaje, że ta historia powtarza się od 2015 roku, ale w tym susza zaczęła się wyjątkowo szybko. Rośliny nie są już w stanie odtworzyć swojego potencjału plonotwórczego.
KRÓTKOTRWAŁE OPADY NIEWIELE POMAGAJĄ
Poprawę sytuacji mógłby przynieść długotrwały, niezbyt intensywny deszcz. – Ostatnie opady nieco tylko ratują sytuację – mówi rolnik Arkadiusz Kropidłowski. – Deszcz spadł trochę za późno. Mamy na Kaszubach mozaiki klasy gleby. Na żwirkach uprawy są spalone. Tam te rośliny sobie nie poradzą – dodaje.
Narzekać nie muszą jedynie rolnicy z Żuław, gdzie na ciężkich glebach wilgotność jest relatywnie najlepsza. Niebawem wydane ma zostać rozporządzenie ministra rolnictwa i rozwoju wsi w sprawie dodatków suszowych za 2021 rok. Projekt przewiduje dopłaty do 1000 złotych do hektara zniszczonych upraw.
Sebastian Kwiatkowski/raf