Brakuje słów. W półfinale baraży o Ekstraklasę Arka zaliczyła najgorszy mecz na wiosnę i przegrała z Chrobrym Głogów 0:2. Żółto-niebiescy grali na stojąco, popełniali kardynalne błędy w obronie, a w ofensywie bili głową w mur. Karą za to spotkanie jest kontynuacja pierwszoligowej banicji… To komentarz ze strony tych, którzy czują i widzą najlepiej – kibiców.
„Dom z papieru” – tak na stronie arkowcy.pl zatytułowano relacje z przegranego meczu z Chrobrym Głogów.
Po znakomitej serii, która zaczęła się 25 lutego od zwycięstwa w Łodzi nad Widzewem 5:2, a skończyła 27 kwietnia na 1:0 z ŁKS-em, Arka miała wszelkie atuty w swoich rękach i nogach. Niestety nie w głowach. Dziewięć zwycięstw i remis, doliczając do tego cztery wygrane lutowe sparingi, to wszystko powinno podnieść morale i pewność siebie. Tymczasem w czterech ostatnich meczach sezonu zasadniczego żółto-niebiescy zdobyli tylko cztery punkty, o dwa za mało, by wywalczyć bezpośredni awans.
Brak pewności siebie i odwagi to powody braku awansu. Trener Ryszard Tarasiewicz miał pomysł na zespół, poskładał go w całość. Miał wybitną indywidualność w osobie Huberta Adamczyka, którego przymierzano nawet do reprezentacji Polski. Rozwinął talenty Olafa Kobackiego i Mateusza Stępnia, zawierzył rutyniarzom, takim jak Bunoza, Marcjanik i Deja. To był z pewnością potencjał ekstraklasowy. Niepokojące były jednak komentarze przed barażami i meczem z Chrobrym, bardzo zachowawcze, wręcz defensywne, co potem znalazło wyraz na boisku. Arkowcom zabrakło rozmachu i fantazji, zabrakło świadomości, że do spełnienia marzeń potrzebna jest determinacja i konsekwencja.
KOMPLEKS CHROBREGO
Wiosną 2020 roku po przegranym 1:5 meczu z Chrobrym Głogów Ryszard Tarasiewicz stracił posadę trenera GKS-u Tychy. W sezonie 2021/22 prowadzona przez szkoleniowca Arka przegrała z Chrobrym wszystkie trzy mecze. W sezonie zasadniczym w sierpniu 0:2 u siebie, pod koniec listopada 0:1 w Głogowie oraz w barażu 0:2. Zatem bilans 0:3 w meczach i 0:5 w bramkach nie pozwala interpretować awansu Chrobrego do finału play-off o ekstraklasę w kategoriach niespodzianki.
Ryszard Tarasiewicz był bardzo charakternym piłkarzem. Że jest dobrym trenerem, udowodnił, wprowadzając do wyższej ligi Zawiszę Bydgoszcz i Śląsk Wrocław. Wie zatem, jak robić awanse. Do tego mógł to uczynić w żółto-niebieskiej scenerii, w obecności dziesięciu tysięcy kibiców w niedzielnym meczu na stadionie miejskim. Tymczasem w finale barażu o ekstraklasę dojdzie do „królewskiej” potyczki Korony z Chrobrym, a Arka na kolejny sezon pozostanie na pierwszoligowej mieliźnie…
Włodzimierz Machnikowski/am